Czy wyrok NSA w sprawie odstrzału żubrów otworzy furtkę do zabijania wilków, które też są ściśle chronione? Część prawników i przyrodników ma takie obawy. Zielone światło w tej
Żubr jest największym ssakiem lądowym Europy. Samce mogą osiągać ciężar nawet 900 kg, a samice 600 kg. Jedno zwierzę może w ciągu roku zjeść do 10 ton różnorodnego pokarmu – głównie traw, turzyc i innej roślinności zielnej, a także liści, pędów oraz kory drzew i krzewów. Oprócz miejsc wypasu ważne są również ostoje – miejsca odpoczynku, gdzie zwierzęta mogą spokojnie trawić pokarm. Dla utrzymania nawet niedużego stada żubrów potrzebne są tysiące hektarów różnorodnych siedlisk - zarówno leśnych, jak i nieleśnych. Stąd żubr jest gatunkiem bardzo wymagającym pod względem przestrzeni koniecznej do życia. Największymi problemami w ochronie żubra są: niska różnorodność genetyczna gatunku, wynikająca z małej grupy założycielskiej przy jego restytucji (odtworzeniu) oraz ograniczona dostępność siedlisk dogodnych dla nowych stad. W celu zwiększenia różnicowania genetycznego należy tworzyć nowe lokalne populacje, co przy ograniczeniu dostępności przestrzeni jest prawdziwym wyzwaniem. Innym ważnym problemem jest przegęszczenie niektórych lokalnych populacji. Brak naturalnie dostępnego pokarmu pojawiający się w takich sytuacjach, powoduje intensyfikację szkód na gruntach użytkowanych rolniczo, a w konsekwencji presję na odstrzał redukcyjny żubra. Dlatego głównym kierunkiem działań w ochronie gatunku jest właściwe zarządzanie istniejącymi już stadami żubrów w celu ograniczenia sytuacji konfliktowych. Równie istotne jest poszukiwanie przestrzeni i tworzenie nowych lokalnych populacji, co będzie sprzyjać wzrostowi liczebności żubrów oraz zróżnicowaniu genetycznemu populacji. Bardzo ciekawe doświadczenia i spektakularne sukcesy w zarządzaniu, a także ochronie żubra w ostatnich latach odnotowano w populacji zachodniopomorskiej. Co ciekawe, intensywny wzrost populacji żubrów na tym obszarze nie spowodował jednak większej ilości szkód na obszarach rolniczych. WWF Polska wpiera działania Zachodniopomorskiego Towarzystwa Przyrodniczego na rzecz populacji żubra w Polsce północno-zachodniej. Żubry w hodowlach również wymagają naszej troski. Przestrzeń w takich miejscach nie jest nieograniczona, a gdy rodzą się kolejne pokolenia młodych powstaje problem co zrobić ze starymi osobnikami, zwłaszcza samcami. W tym roku w Szewcach pod Poznaniem dzięki wsparciu darczyńców WWF Polska powstał pierwszy „dom starości” dla żubrów, którym jeszcze niedawno groził odstrzał. To tam pod opieką pasjonata – Michała Bednarka, niechciane żubry z hodowli będą mogły żyć w komfortowych warunkach. Niewiele brakowało, abyśmy stracili żubra bezpowrotnie, choć dziś nie wyobrażamy sobie Polski bez tego majestatycznego ssaka. „Ostatnie żubry linii nizinnej żyły w Polsce, w Puszczy Białowieskiej. Tu wyginęły i tu dzięki restytucji, gatunek ten pojawił się ponownie na przyrodniczej mapie świata. Dlatego na Polsce spoczywa szczególna odpowiedzialność za jego przyszłość, a walka o uratowanie żubra nie jest jeszcze skończona. Wszystkie żubry linii nizinnej pochodzą zaledwie od 7 osobników i występują ciągle w zbyt małych populacjach, a także w niewielu miejscach. Niespodziewana epidemia lub choroba o podłożu genetycznym może być wyrokiem śmierci dla tego największego ssaka lądowego Europy. Dlatego najważniejszym obecnie zadaniem jest szukanie w przyrodzie nowych miejsc dla żubra i zakładanie nowych populacji, a tam gdzie już występują - utrzymanie wysokiej akceptacji wśród lokalnych społeczności dla jego ochrony." Żubr to nasze narodowe dobro Żubr jak żaden inny gatunek jest symbolem sukcesu polskiej ochrony przyrody. W 1919 r. zginął w Polsce ostatni osobnik. Zaledwie 10 lat później dzięki staraniom przyrodników żubry wróciły do Puszczy Białowieskiej, do zwierzyńca, w którym rozmnażały się do momentu ich wypuszczenia do środowiska naturalnego w 1952 r. Historia żubra pokazuje jak łatwo stracić i jak trudno odbudować populację danego gatunku. Jednak to nam, Polakom, dzięki podjęciu międzynarodowej współpracy i wspólnym wysiłkom udało się przywrócić żubry nie tylko w Puszczy Białowieskiej, lecz także w innych miejscach w Polsce i na świecie. Dziś trudno wyobrazić sobie nasz kraj bez żubra. Często zapominamy, że wciąż ten gatunek jest bliski zagrożenia wyginięciem. Zróbmy wszystko, by zachować go dla kolejnych pokoleń. Nasze działania: - wspieramy modelowy sposób zarządzania populacjami żubrów w krajobrazie zmienionym przez człowieka, w tym rozwiązywanie sytuacji konfliktowych na linii żubr - człowiek (działanie prowadzone przez Zachodniopomorskie Towarzystwo Przyrodnicze) - poszukujemy nowych miejsc do przesiedleń i wypuszczania żubrów na wolność - udzielamy wsparcia budowie ośrodka dla samców żubrów w Szewcach pod Poznaniem - prowadzimy działania edukacyjne i kampanie społeczne, uświadamiające potrzebę ochrony żubra Co Ty możesz zrobić? 1. Zostań ambasadorem gatunku – opowiedz o trudnej sytuacji żubra i metodach jego ochrony znajomym i rodzinie, przeprowadź prelekcję w swojej szkole, bibliotece publicznej czy domu kultury, załóż kółko przyrodnicze. 2. Podróżując po Polsce zwracaj uwagę na znaki informujące o możliwości spotkania żubra na drodze i zdejmij nogę z gazu, także dla własnego bezpieczeństwa. 3. Spotykając żubra na łonie natury, staraj się zachować bezpieczny dystans - minimum kilkadziesiąt metrów. Nie podchodź do stada zbyt blisko. Unikaj gwałtownych ruchów. Gdy nieoczekiwanie znajdziesz się w pobliżu żubra, powoli wycofaj się lub schowaj za naturalną osłonę np. drzewo, a następnie ostrożnie oddal się na bezpieczną odległość. 4. Jeśli zauważysz rannego żubra przy drodze lub skłusowanego w lesie osobnika powiadom niezwłocznie pracowników miejscowej Regionalnej Dyrekcji Ochrony Środowiska oraz zarządcę terenu np. Lasy Państwowe (lokalne leśnictwo/nadleśnictwo). 5. Wesprzyj działania WWF i symbolicznie zaadoptuj żubra albo zorganizuj urodzinową zbiórkę. Żubry obecnie. Obecnie populacja żubrów żyjących w Polsce na wolności, na koniec 2020 roku, wynosi 2115 osobników. Jest to o 50 sztuk więcej niż w roku 2019. Zwierzęta żyją w sześciu dużych populacjach: Puszcze. Augustowska – 17 żubrów. Knyszyńska – 214 żubrów. Borecka – 128 żubrów. Bieszczady – 707 żubrów.

Data utworzenia: 25 lipca 2018, 23:20. Wygraliśmy wojne o te piękne zwierzęta. Kiedyś zagrożone wyginięciem, dziś stały się niemal symbolem polskich lasów. Ile żubrów żyje w Polsce? Chcą odstrzelić żubry Foto: Bogdan Hrywniak / Jedna trzecia światowej populacji żubra, to żubry z Polski; w naszym kraju żyje ich blisko 2 tys. Ministerstwo Środowiska zapewnia jednak, że nie będzie powrotu do sprzedaży polowań na te zwierzęta. Resort zorganizował forum na temat ochrony żubra w Polsce. Czy z polskim żubrem dzieje się coś niepokojącego? Okazuje się że nie, ale ochrona żubra niesie ze sobą liczne wyzwania. Dlatego do dyskusji zaproszeni zostali przedstawiciele organizacji pozarządowych, samorządowców, rolników, naukowców i praktyków, którzy na co dzień mają kontakt z żubrami. Jako gatunek chroniony wymaga on dalszej pomocy. Na świecie żyje blisko 6,5 tys. osobników, z czego prawie 1900 w Polsce. Można powiedzieć, że jedna trzecia światowej populacji żubra mieszka w naszym kraju. Według dokładnych danych na 2017 rok w Polsce żyły 1873 żubry. PAP /4 Remont wybiegu dla Żubrów w gdańsku Katarzyna Naworska / /4 Żubr. 123RF /4 Dziecko najstarszego zubra Michał Legierski / Edytor /4 Żubr. 123RF Masz ciekawy temat? Napisz do nas list! Chcesz, żebyśmy opisali Twoją historię albo zajęli się jakimś problemem? Masz ciekawy temat? Napisz do nas! Listy od czytelników już wielokrotnie nas zainspirowały, a na ich podstawie powstały liczne teksty. Wiele listów publikujemy w całości. Wszystkie historie znajdziecie tutaj. Napisz list do redakcji: List do redakcji Podziel się tym artykułem:

W niektórych miejscach podczas nocnego liczenia używano noktowizji. Ostatecznie po weryfikacji tych danych przyjęto szacunkowo, iż żubrów jest 770, w tym 73 cielęta, czyli zwierzęta urodzone w 2019 roku. Dr Daleszczyk przypomniała, że w ostatnim pełnym liczeniu, przeprowadzonych w 2018 roku, doliczono się ponad 650 żubrów.

W rezultacie nieprzerwanych kampanii prowadzonych już od dawna przez Pracownię, a obecnie także i inne organizacje ekologiczne oraz dzięki staraniom naukowców i przyrodników wilk jest w Polsce gatunkiem chronionym, jednak rozporządzenie z dnia 6 stycznia 1995 roku czyniło wyjątki: na obszarach dawnych województw krośnieńskiego, suwalskiego i przemyskiego na wilka nadal wolno było polować. Dopiero 2 kwietnia 1998 roku minister wydał nowe rozporządzenie obejmujące ochroną wilka faktycznie na terenie całego kraju. Dzięki temu rozporządzeniu Polska stawiana jest w Europie za przykład mądrej polityki ekologicznej w zakresie ochrony tego zagrożonego gatunku, spełniającego niezmiernie pożyteczną rolę w ekosystemach nadal jednak pozostał dla wielu środowisk problemem. Narzekają niektórzy hodowcy owiec, którzy prowadzą hodowlę na obszarach występowania wilka i nie potrafią zadbać o należytą ochronę stad, niektórzy myśliwi domagają się odstrzału wilków, które stanowią dla nich konkurencję w łowisku i są atrakcyjnym trofeum. Co jakiś czas wojewodowie pod naciskiem lobby łowieckiego lub w obawie przed koniecznością wypłacania odszkodowań za straty od wilków w zwierzętach gospodarskich występują do ministra o zgodę na odstrzał pewnej ilości wilków. Niektórzy dziennikarze powtarzają opinię o niebywałej krwiożerczości wilków, a nawet zagrożeniach ludzi przez wilki. Chociaż nie jest znany ani jeden przypadek zjedzenia człowieka przez wilka wciąż jeszcze najpopularniejszy obraz wilka w świadomości społecznej jest ten opisany w bajce o Czerwonym Kapturku. Ponieważ z nadejściem nowego roku możemy się spodziewać kolejnych nacisków, by znieść ochronę wilka w miejscach jego najliczniejszego występowania, a więc jego naturalnych ostoi, „Pracownia”, będąca w Polsce oficjalnym reprezentantem International Wolt Federation (Międzynarodowej Federacji Wilczej) opracowała raport przedstawiający zbiór informacji o wilkach, dotyczących roku 1999. Nie ma on charakteru naukowego, gdyż zebrane informacje są bardzo cząstkowe i nikt nie jest w stanie jednoznacznie stwierdzić, ile wilków żyje obecnie w naszym kraju i ile ofiar wśród zwierząt hodowlanych faktycznie można przypisać wilkom. Straty wśród zwierząt dzikich nie są tematem tego opracowania, gdyż są to naturalne ofiary tych drapieżników i mówienie o „stratach” jest wyłącznie wyrazem myślenia komercyjnego, w którym przyroda traktowana jest jako przedmiot handlu (wiadomo, że za jelenia lub sarnę zastrzeloną przez myśliwego wpłaca on pewną kwotę pieniędzy dzierżawcy obwodu łowieckiego, podczas gdy wilk po prostu to zwierzę zjada). Nasz raport pokazuje jednak jak wyolbrzymione bywa „zagrożenie przez wilki” i jak daleka od prawdy jest powtarzana czasami opinia, że wilki będące pod ochroną strasznie się rozmnożą, zjedzą cały dobytek, a na koniec nas - JEST ZŁY - informacje prasowe „Zagryziona kilkadziesiąt metrów od obejścia jałówka ważyła 250 kg /.../ Prawdopodobnie dokonał tego wilk, lecz nie można wykluczyć działalności dużego psa. Drapieżnik zagryzł ofiarę i przeciągnął ćwierćtonową zdobycz 7 m dalej. O tym, że to pojedynczy wilk świadczyć może fakt, że z jednej strony przyszedł, w drugą zaś się oddalił. /.../ Przed kilkunastoma dniami odnotowano podobne przypadki na łąkach między przejazdem kolejowym w Żabnie a Brusami. /.../ W ewidencji koła łowieckiego i nadleśnictwa wilk nie występuje. W myśl starej ustawy myśliwi mogli strzelać do szkodników, psów i kotów w łowisku. Gdy ono obowiązywało, pomyłkowo zastrzelono w naszym regionie kilka wilków. /.../ Zimą podobno widziano wilka w okolicach Giełdona. Prawie dwa lata temu drapieżnik uśmiercił kilkanaście owiec w Widnie. Później okazało się, że zagryzły je psy.” „Gazeta Pomorska”, 8 października 1999 „Wilki pożarły psa - W Wierchomli Małej w gminie Piwniczna ofiarą wilka padł pies myśliwski rasy posokowiec holenderski. /.../ W tutejsze ostępy leśne przyjechał na polowanie profesor z Uniwersytetu Warszawskiego. Zapragnął upolować cielaka jelenia. Nauczyciel akademicki miał dobre oko, gdyż ustrzelił to, co zapragnął. Cielak jelenia nie padł od razu, ale raniony uciekł. Myśliwy w poszukiwaniu zwierzęcia wypuścił psa. Ten jednak długo nie wracał. Okazało się, że około 50 m od stanowiska znaleziono rozszarpanego przez wilki psa. Myśliwy wycenił jego wartość na l tys. złotych i tyle wypłacił mu Urząd Wojewódzki /.../.”„Dziennik Polski” „Wilk jest w Polsce pod całkowitą ochroną. Nie wolno do niego strzelać, więc czuje się pewny i przychodzi nawet do środka wsi w pobliże szkoły podstawowej /.../ Wilki mogą zmniejszyć dochód (nadleśnictwa za polowania krajowe i dewizowe - red.) nawet o połowę /.../ Sam od wielu laty zajmuję się zawodowo ekologią i miałem bardzo wiele odczytów i wykładów na ten temat na wyższych uczelniach. Sądzę, że ekologia budowana na krzywdzie ludzkiej nie ma przyszłości.”Robert Toporkiewicz, „Łowiec Polski” 04/99 W województwie warmińsko-mazurskim prasa podawała o pladze wilków w czerwcu 1999. Zagryzły kilka zwierząt domowych, widziano jakoby wieloosobowe watahy wilków wałęsające się po okolicy (informacja od anonimowego pracownika UW). 25 VIII 99 „Gazeta Olsztyńska” informuje, że Maria Mellin, konserwator przyrody z Olsztyna wystąpiła do głównego konserwatora przyrody z prośbą o zgodę na odstrzał 5 wilków. Według tej gazety „w naszym regionie żyje prawie 100 wilków”. Jak powiedział łowczy wojewódzki Dariusz Zalewski „w rejonie /dawnego woj. Olsztyńskiego/ zadomowiło się prawie 40 wilków gromadząc się w lasach w okolicach Górowa Iławeckiego i Jedwabna. Jednak to nie w tym rejonie dojdzie do odstrzału /.../ Większe szkody robią one w okolicach Dubeninek, Kowali Oleckich i Gołdapi. /.../ Do wilków będzie można strzelać tylko na terenie gospodarstw, w których robią szkody.” Muszyna: „Wataha wilków dokonała spustoszenia w jednym z gospodarstw w Muszynie. W nocy, w zagrodzie położonej na górze Nowińskiej, wilki zagryzły trzy owce i sześć kóz. Kilkunastu zwierząt z trzody do tej pory nie odnaleziono ­prawdopodobnie rozpierzchły się po lesie. W rejonie Muszyny to pierwszy taki przypadek od 1997 roku." „Gazeta w Krakowie”, 31 lipca-l sierpnia 1999 Wiżajny: „Od początku maja, kiedy zwierzęta hodowlane wyszły na pastwiska, w gminie Wiżajny zanotowano prawie 30 przypadków ataków wilków na cielęta. Wilki coraz bardziej oswajają się z wiejskim otoczeniem, podchodzą bardzo blisko gospodarstw. /.../ Eugeniusz Dębowski z Kłajpedy wybierał się do Suwałk na jarmark. Dwadzieścia metrów od jego zabudowań dwa wilki rozszarpywały cielaka. Rolnilk spłoszył je, uciekły w kierunku Kłajpedki ... /.../ W ostatnich latach w gminie Wiżajny rocznie dochodziło do pięciu-sześciu przypadków ataków wilków na bydło /.../ Mające naturalną bazę w Puszczy Rominckiej drapieżniki wypuszczają się nawet na 30 kilometrów. Grasują we wsiach Kłajpeda, Żelaskowizna, Dziadówek. Bolcie (to granica województw podlaskiego i warmińsko-mazurskiego). /.../ Od maja żaden z chłopów odszkodowania nie dostał, bo w budżecie nie ma pieniędzy./.../."„KurierPoranny”, 23 sierpnia 1999 Nadleśnictwo Rudnik (obwód polowań dewizowych): „W ubiegłym sezonie dewizowe polowania przyniosły rudnickiemu nadleśnictwu 103 tys. marek. Teraz wpływy mają wzrosnąć do 200 tysięcy. /.../W realizacji ambitnych planów nadleśniczego najbardziej przeszkadzają nie ludzie, lecz wilki. Edward Tomecki osobiście bardzo je lubi ale nie uważa, że powinny mieć jakieś przywileje. Na terenie Nadleśnictwa Rudnik jest 30 wilków (o 25 za dużo!!!), które dokładnie trzebią zwierzynę, szczególnie sarny, daniele i warchlaki (dorosły wilk musi zjeść 1,5 kg mięsa na dobę). Na razie Ministerstwo Ochrony Środowiska nie zgodziło się na odstrzał.” „Tygodnik Nadwiślański”, nr 33. Pomimo ochrony gatunkowej jest mniej szkód od wilków w Bieszczadach!Dziennikarze chętnie podejmują temat krwiożerczości wilków i raczej przesadzają opisując jakie to wielkie szkody wyrządzają te zwierzęta. Tymczasem wychodzący w Polsce Południowo­-Wschodniej dziennik „Super Nowości” poinformował w artykule z dnia 29 września br., że „Owczarze mogą spać spokojnie. Jeśli bieszczadzcy hodowcy owiec w spokoju przetrwają październik, będą mogli powiedzieć, że ten rok pod względem wilczych napadów na owce był najpomyślniejszy od 1994 roku.” ILE JEST WILKÓW I ILE NAS KOSZTUJĄ? Informacje od służb ochrony przyrody, pracowników parków, leśników i innych urzędników: Województwo śląskieProblem z wilkami może występować co najwyżej w beskidzkiej części województwa śląskiego. Na reszcie obszaru województwa wilków nie ma prawie w ogóle. Brak obecnie doniesień o stwierdzeniach wilków w Lasach Rudzkich i Lasach Tarnogórsko-Lublinieckich (takie stwierdzenia były na przełomie lat 80 i 90-tych). Z informacji, które dotarły do nas przed rokiem wynikało, iż wilki opuściły również lasy pszczyńskó-kobiórskie. Pojawiła się natomiast rodzina wilków, w okolicy Sławkowa i Pustyni Błędowskiej i to może być jedyna wilcza wataha na nie-górskim obszarze województwa śląskiego. Przed kilkoma laty podnosiły się głosy ze strony łowczego wojewódzkiego i innych myśliwych, że wilki na Śląsku strasznie się rozmnożą i zjedzą całą zwierzynę. Obecnie ilość wilków w województwie szacuje się na ok. 30 sztuk (informacja z Centrum Dziedzictwa Przyrody Górnego Śląska i innych źródeł własnych). Województwo warmińsko-mazurskie: Pracownik Urzędu Wojewódzkiego, który prosił o nie ujawnianie jego nazwiska poinformował w sierpniu, że według prof. Bobka ilość wilków to około 50 sztuk. Szkody wyrządzone przez nie na terenie województwa to około 70 potwierdzonych przez komisję. Wypłacono aż 40 tys. zł. odszkodowań. Na pytanie jak wyglądała procedura ustalania szkód informator wyjaśnił, że wezwany weterynarz stwierdzał zgon i w rezultacie czego on wystąpił, następnie powołuje się komisję, w skład której wchodzą: przedstawiciel danej gminy lub powiatu, miejscowy weterynarz, ktoś z nadleśnictwa i koła łowieckiego. Komisja taka stwierdza czy szkoda powstała od wilka czy nie. Na tej podstawie biegły określa sumę odszkodowania. Protokół przedstawia się poszkodowanemu, który jeśli się zgodzi, podpisuje protokół uzgodnień - jeśli nie, wnosi sprawę do sądu. Województwo podkarpackie: Według pierwszej, telefonicznej informacji dowiedzieliśmy się, że według Regionalnej Dyrekcji Lasów Państwowych na obszarze województwa żyje aż 700 wilków. Taką liczbę podawali też niektórzy dziennikarze piszący, że wypłacono odszkodowania na kwotę około 3 tys. złotych. Wkrótce otrzymaliśmy jednak znacznie precyzyjniejsze dane. Rzecznik prasowy RDLP przekazał dokładną informację, według której na dzień 31 marca 1999 na terenie RDLP Krosno żyło 413 wilków (w tym 306 na terenie dawnego woj. krośnieńskiego, a 101 przemyskiego). Rzecznik prasowy wojewody podkarpackiego w piśmie z dnia 30 sierpnia poinformował, że „według szacunków dokonanych na wiosnę br. przez pracowników Lasów Państwowych i członków Polskiego Związku Łowieckiego na terenie województwa bytuje około czterystu sztuk tych drapieżników. /.../ Od l stycznia br. do chwili obecnej uznano za zagryzione przez wilki 50 sztuk owiec oraz 2 sztuki bydła domowego. Z tego tytułu wypłacono 4,5 tys. złotych właścicielom bydła i owiec, co stanowi 11,25% łącznej wysokości odszkodowań wypłaconych /.../ za szkody wyrządzone przez zwierzęta chronione, za które odpowiada „Skarb Państwa.” Pozostałe szkody (blisko 90%!) pochodziły od bobrów, niedźwiedzi (zniszczone ule) i jedna szkoda od żubrów (zniszczony podrost). W poprzednim roku, w okresie 30 IV’98 -15 V’98 wilki zagryzły według danych RDLP 52 owce (Brzegi Dolne - 18, Lutowiska - 15, Bircza - 8, Komańcza - 8, Wet1ina - 3). Według RDLP w Krośnie w okresie l IV '98 - 31 III '99 wilki zagryzły 428 jeleni, 394 sarny, 81 dzików, a w okresie: l IV '99 - 30 IV 99 50 jeleni, 38 saren i 3 dziki. W pierwszej połowie roku 1999 znaleziono dwa wilki skłusowane. W Nadleśnictwie Rudnik (dawna Puszcza Sandomierska) istnieje obwód polowań dewizowych, gdzie myśliwi chcą odstrzelić 25 z 30 wilków, gdyż stanowią one konkurencję dla myśliwych. MOŚZNiL nie wyraziło zgody na odstrzał. Województwo podlaskie:Wojewódzki konserwator przyrody poinformował pod koniec sierpnia, że na terenie województwa żyje 200 wilków. Miało miejsce około 40 - 50 przypadków ataków wilków, głównie na cielęta, byczki, jałówki, źrebaki, w jednym przypadku kilkadziesiąt gęsi (wilki zaatakowały fermę). Sumy wypłaconych odszkodowań nie podano, będzie znana dopiero na koniec roku. Ponieważ nie ma pieniędzy na odszkodowania, więc nawet jeśli szkody będą udokumentowane, to poszkodowani będą musieli dochodzić swoich racji przed sądem. W tym województwie procedura ustalania szkód wygląda następująco: weterynarz stwierdza, czy zwierzę było zagryzione i wydaje zaświadczenie, któremu czasami towarzyszy materiał fotograficzny. Protokół komisyjny wysyłany jest następnie do wojewody. Jeśli na jakimś obszarze stwierdzi się występowanie wilków, wtedy wysyła się biegłego w celu określenia wartości strat - biegły przedstawia operat i na jego podstawie wypłaca się odszkodowanie. Jeśli poszkodowany nie zgadza się z nim, wówczas oddaje sprawę do sądu. Województwo małopolskie: Polski Związek Łowiecki ma dane jeszcze z 1998 roku, według nich żyło tam wówczas 156 wilków. Jak informuje pani Bożena Kotońska, woj. konserwator przyrody, suma wypłaconych odszkodowań za straty od wilków wyniosła 22 650 zł (w tym 8 930 zł zaległego odszkodowania za zeszły rok wypłacone w styczniu, co po odjęciu tej kwoty daje za ten rok 13 720 zł): Tegoroczne kwoty poszczególnych odszkodowań (w zł) kształtowały się następująco: 645, 1005, 1860, 720, 3220, 1440, 960, 1380, 2120, 180, 190. Przyznano więc jedenaście odszkodowań - przeważnie za owce - 59 sztuk zabitych przez wilki (8 odszkodowań), 1 za jałówkę, i dwa za 8 kóz. W RDLP w Krakowie mają dane tylko z roku 1997 - od tamtej pory (odkąd wilk został objęty ochroną gatunkową) nadleśnictwa nie liczą wilków na swoim terenie. Ale dane z 1997 r. też są ciekawe: podaje się liczbę 76 wilków na terenie RDLP, przy czym jest notatka, że jest to liczba zawyżona (liczono osobniki migrujące itp.) i ich stan należy liczyć na 50 zwierząt. Dyrektor Pienińskiego Parku Narodowego poinformował, że 2-4 sztuki wilków pojawiają się okresowo zimą. Przychodzą one prawdopodobnie z Gorców. W ostatnich latach ani na terenie Parku, ani w jego sąsiedztwie nie zanotowano strat wyrządzonych wśród zwierząt gospodarskich, mimo prowadzonego wypasu owiec. Dyrektor Zespołu Parków Krajobrazowych Pogórza informuje, że przejściowo, sporadycznie odnotowano występowanie wilków na krańcach południowych obszaru (Ciężkowicko-Rożnowski PK) i nie zaistniał problem strat i uszkodzeń. Kierowniczka Zespołu Dokumentacyjno-Badawczego Babiogórskiego Parku Narodowego informuje, że od czasu wejścia w życie ustawy o wypłacaniu odszkodowań za straty spowodowane przez wilki Park nie miał żadnych roszczeń ze strony okolicznych hodowców. Z ustnych informacji wiadomo, że baca wypasający stado około 170 owiec na Hali Śmietanowej (przy granicy parku), boryka się z atakami wilków na jego stado. Ostatnio o odszkodowanie za zagryzienie II owiec zwrócił się hodowca w roku 1997. W roku 1999 służby Parku zaobserwowały: podczas zimowego tropienia - 10 sztuk wilków, z czego 7 opuściło teren Parku; w lutym widziano 9 wilków, w marcu 4 sztuki. W okresie od lutego do maja ofiarami wilków padły 3 sarny, 4 łanie i jeden pies myśliwski foksterier. W latach 1996 - 1998 obserwowano średnio 6 osobników rocznie. Można więc zaryzykować twierdzenie, że populacja obserwowanych wilków utrzymuje się na tym samym poziomie ilościowym. Województwo lubelskie: Obserwacja wilka była prowadzona w latach 1998 i 1999 na obszarze Roztoczańskiego Parku Narodowego. Jak wynika ze szczegółowego zestawienia obserwacji i według danych zawartych w syntezie Operatu Faunistycznego Planu Ochrony Roztoczańskiego Parku Narodowego liczebność wilka na tym terenie kształtuje się w granicach 5 - 7 osobników. W nadesłanym przez zastępcę dyrektora Parku zestawieniu, wykonanym dzięki informacjom zebranym przez zespół kilkunastu pracowników czytamy, że „w bieżącym roku nie zanotowano jakichkolwiek szkód i skarg w związku z występowaniem na terenie i w otulinie RPN wilka”. Województwo zachodniopomorskie: Dyrektor Drawskiego Parku Krajobrazowego informuje, że ostatnie badania faunistyczne wykazały, iż wilk na terenie parku jest gatunkiem przechodnim, pojawiającym się bardzo rzadko. Przemieszcza się między większymi obszarami leśnymi położonymi poza parkiem jak Puszcza Drawska i Puszcza Notecka oraz korytarzami ekologicznymi rzek Drawy, Parsęty i Gwdy. Prof. Simona Kossak, autorka poradnika do rozpoznawania przyczyn śmierci zwierząt wypasanych bez dozoru, o wilczym problemie. W liście zawierającym komentarz do zbieranych w „Pracowni” informacji prof. Simona Kossak napisała Liczebność wilków, a pośrednio przeliczanie odszkodowań na wilczą głowę, to potwornie skomplikowany problem. Nikt nie zna faktycznej liczebności wilków na danym terenie - i nigdy nie będzie znał: Zarówno 400 na południu kraju, jak i 80 na Mazurach to liczby wyssane z palca. /.../ Faktem jest tylko rosnąca liczba wniosków o wypłacanie odszkodowań /.../ Równocześnie zagęszczenie wilków w danej okolicy nie musi mieć związku z liczbą ataków na zwierzęta gospodarskie. Wystarczy, że na danym terenie zagnieździ się JEDNA para wilków wyspecjalizowanych w tego typu polowaniach, a w ciągu jednego sezonu pastwiskowego może zabić do 80 sztuk bydła. W sąsiednich rewirach może mieszkać inna para wilków z młodymi - i nic. /.../ Uważam, że dojrzewają trzy sprawy: l. Ujednolicenie procesu stwierdzania szkody i definiowania gatunku sprawcy przez przeszkolonych, fachowych i obiektywnych lekarzy weterynarii. 2. Wymuszenie na hodowcach obowiązku zwiększania dozoru (skandaliczne jest zostawianie zwierząt na całe dnie i noce bez opieki) i zmuszenie hodowców do ubezpieczania dobytku w terenach „ryzykownych” . 3. W sezonie pastwiskowym należy bezwzględnie i fachowo eliminować (czyli bez eufemizmu ­zabijać) przy martwych bydlętach w miejscu zdarzenia wszystko co się pojawi: od wiejskiego pokurcza, przez wilczura sołtysa aż po wilka - czyli wszystkie te mięsożerce, które się wyspecjalizowały w żywieniu zwierzętami domowymi. /.../ Niedorzeczne jest natomiast „redukowanie” populacji jak leci, zimą i co wpadnie pod w tym miejscu serdecznie podziękować wszystkim osobom, które przekazywały informacje z całej Polski, a także tym, którzy nadesłali kilkanaście wycinków prasowych, spośród których z kilku charakterystycznych skorzystaliśmy we wstępie. Razem mamy więc w Polsce około 800 wilków według informacji oficjalnych, które spłynęły w odpowiedzi na nasze zapytanie rozesłane do urzędów. Może to oznaczać, że w ostatnich latach nie nastąpił widoczny wzrost ilości wilków w Polsce. Suma wypłaconych odszkodowań - około 60 000 zł., jeśli uznać za wiarygodną informację o wypłaceniu 40 000 zł w woj. warmińsko-mazurskim, co jednak wydaje się mało prawdopodobne (w województwach gdzie żyje więcej wilków odszkodowania sięgają najwyżej sumy kilku tysięcy złotych). Nie jest to więc kwota duża, jeśli zważyć jakie korzyści płyną z ochrony wilka. Ochrona przyrody zawsze kosztuje, ale jest to koszt pozorny, gdyż korzyści krótkoterminowe (wpływ na zdrowie ekosystemu, korzyści z turystyki i dla nauki, korzyści propagandowe - Polska jest dawana za przykład udanej ochrony gatunku umieszczonego w czerwonej księdze gatunków zagrożonych i ginących) i długofalowe zawsze znacznie przekraczają te wydatki. Zebrane informacje pokazują jednak, że problem z wilkiem jest, i że tworzy go człowiek. Przede wszystkim należy podkreślić, że większości strat wśród zwierząt hodowlanych możnaby uniknąć, gdyby rozwinął się program edukacji hodowców jak należy zabezpieczać zwierzęta przed atakami wilków. Hodowca nie może traktować przyrody jako obojętnego środowiska naturalnego, które musi mu być całkowicie posłuszne. Jeśli decydujemy się na hodowlę owiec na obszarach, które są domem dla drapieżników, to naszym zadaniem nie jest wytępienie drapieżników, lecz uwzględnienie ich obecności w sposobie prowadzenia hodowli. W sąsiadującej z Polską Słowacji, gdzie pasterze używają do ochrony stad owiec specjalnych psów, szkody od wilków nie występują. Również informacje uzyskane od dyrektora parku narodowego na Ukrainie wskazują, że na obszarach gdzie ludność jest od lat przyzwyczajona do obecności wilków i potrafi przed nimi chronić swoje stada, straty są minimalne, a jeśli pojawia się wilk wykradający zwierzęta domowe, to ludność wie, że trzeba się pozbyć tego konkretnego wilka. Brak jednolitego, profesjonalnego sposobu oceniania, czy zabójcą zwierzęcia był wilk, czy np. zdziczały pies (weterynarz nie musi się znać na wilkach) oraz możliwość otrzymania odszkodowania jeśli za zabójcę uzna się zwierzę będące pod prawną ochroną może również prowadzić do błędów w ocenie ilości szkód wyrządzanych przez wilki. Zamiast myśleć o zabijaniu wilków powinniśmy raczej zająć się wprowadzeniem krajowej strategii ochrony wilka i edukacji ludności z terenów gdzie wilki Federacja Wilcza z siedzibą w Brukseli wystosowała do Ministerstwa Ochrony Środowiska, Zasobów Naturalnych i Leśnictwa pismo w sprawie utrzymania ochrony wilka w Polsce. Marian Cieślak, dyrektor Departamentu Leśnictwa, Ochrony Przyrody i Krajobrazu poinformował w liście datowanym 13 września br., że zmiana statusu ochronnego wilka w Polsce nie jest planowana. Trzymamy za słowo. Wojewoda warmińsko-mazurski dostał zgodę na odstrzał pięciu wilków, a motywacją jest brak pieniędzy na wypłacanie odszkodowań. Zgoda dotyczy jednak tylko osobników zauważonych na obszarze gospodarstw. Można tylko mieć nadzieję, że odstrzał nie będzie miał charakteru przypadkowego, gdyż wówczas nie miałby żadnego związku ze szkodami od wilków, co miało niestety miejsce zawsze we wcześniejszych przypadkach podobnych zezwoleń. Zabicie przypadkowych zwierząt, np. tzw. osobnika a może spowodować skutek wręcz przeciwny, bo stado ulega wówczas rozproszeniu i pojedyncze wilki zmieniają zachowanie.

  1. Стуፊωшеփ юνυ
  2. Էн еሳ зሴ
    1. Пխхрኙሆαшаሱ ዩևզօбиг
    2. Ուсαдоգоφ утвዜшеሄ ጎаհаሌυскич
  3. Дрилуሯасв ዬобрю էսիջιшաри
Jest to prawnie zabronione, ponadto ujawnią się wilcze instynkty. Wilk w wieku 1,5 - 2 lat zacznie uciekać, zagryzać zwierzęta. Może stać się potencjalnie niebezpieczny dla właściciela. Odchodzi podstawowy czynnik, czyli strach przed człowiekiem, wilki zaczynają kojarzyć człowieka ze źródłem pożywienia.
W Europie w ciągu 50 lat przybyło dzikich zwierząt – podaje raport „Wildlife Comeback in Europe”. Fot. Wikipedia Wreszcie mamy naprawdę dobrą wiadomość: w Europie przybywa dzikich zwierząt! I to nie byle jakich, bo żubrów, wilków czy bielików. W ciągu minionego półwiecza liczebność zwiększyło 18 gatunków ssaków i 19 gatunków ptaków. Żubry na początku XX wieku zostały całkowicie wybite na wolności. Ostatni polski żubr został zabity w 1919 roku. Dziś liczebność tych zwierząt oceniana jest na około 3000 sztuk. I uwaga, najwięcej z nich, bo niemal 1000, żyje w Polsce! Mamy też u siebie 692 tys. saren, 141 tys. jeleni czy niemal 23 tys. bobrów. W stosunku do tego, co działo się 50 lat temu, w Europie jest obecnie czterokrotnie więcej bielików, dwa razy więcej niedźwiedzi brunatnych i o jedną trzecią więcej wilków. Bałtycka populacja fok szarych z niespełna 5 tys. sztuk rozrosła się do 23 tys. Przybyło też rysi i orłów. Zdaniem naukowców jest to zasługa programów ochrony tych zwierząt w Europie. Oczywiście wzrost liczebności nie oznacza, że populacje dzikich zwierząt w Europie są już stabilne i bezpieczne. Wiele z nich, jak choćby wilki w Polsce, wciąż jest na liście skrajnie zagrożonych gatunków. Dane pochodzą z raportu „Wildlife Comeback in Europe” ( którego autorami są naukowcy z tak szanowanych instytucji jak Zoological Society of London, BirdLife International czy European Bird Census Council. Wilk szary. Fot. Wikipedia Żubr. Fot. Staffan Widstrand / Wild Wonders of Europe Bielik. Fot. Wikipedia Czego u nas szukaliście?zabiegi majace na celu zwiększenie populacji dzikich zwierząt i roślin
Wynika to z faktu, że według danych podanych przez GUS w Wielkopolsce jest ich około 550. Jedocześnie wilk jednej nocy jest w stanie przejść nawet 30 km. Oznacza to, że wszystkie wilki w Wielkopolsce w ciągu jednej nocy są w stanie przejść nawet 16,5 tys. km. Wynika z tego, że znalezienie ich śladów nie jest trudne. Od kilku lat rośnie liczba wilków w Polsce. Jeszcze w roku 2007 szacowano ich liczbę na 380-600 sztuk (te rozbieżności wynikają z odmiennych metod badawczych w różnych regionach kraju), zaś w ubiegłym roku wilków było więcej niż 700 – jak wynika z Ogólnopolskiej Inwentaryzacji Wilków i Rysi, koordynowanej przez Zakład Badania Ssaków Polskiej Akademii Nauk w Białowieży. W całej Polsce żyje obecnie około 140 wilczych rodzin, czyli watah, z których każda liczy przeciętnie pięć osobników. Jeszcze 50 lat temu zwierzęta te były rozmyślnie tępione – nie tylko do nich strzelano, ale też często je po prostu truto. Za zabicie wilka myśliwy dostawał ze skarbu państwa 1000 zł. Dzięki objęciu wilków ścisłą ochroną można było przywrócić ten gatunek polskiej przyrodzie. Jest on pożyteczny głównie dlatego, że reguluje liczebność ssaków kopytnych, a więc jeleni i saren, eliminując chore i słabe osobniki. Zdaniem naukowców wilków mogłoby być w Polsce znacznie więcej, ale na przeszkodzie stoi przede wszystkim fragmentacja siedlisk, a więc pocięcie dużych lasów siecią dróg, które zmniejszają terytoria łowieckie. Wataha wilków potrzebuje od 100 km kw. do 1000 km kw. powierzchni, by się wyżywić. Wiele tych zwierząt ginie na coraz bardziej ruchliwych polskich drogach. Samotny wilk w Bieszczadach, pasmo Matragony. Fot. Grzegorz Leśniewski ( Kiedy mówi się o rosnącej liczbie wilków, zaraz podnoszą się głosy zwolenników odstrzału tych zwierząt w Polsce. Rolnicy w Dubeninkach w województwie warmińsko-mazurskim (przy granicy z Rosją) podliczyli, że w tej okolicy wilki zagryzły w 2013 roku ok. 50 owiec i 15 sztuk bydła. Idąc za ciosem, wójt Dubeninek złożył wniosek do Generalnej Dyrekcji Ochrony Środowiska o wydanie zgody na odstrzał. Ale to właśnie polowania – tyle że prowadzone po stronie rosyjskiej – są najprawdopodobniej przyczyną tego, że wilki z tamtej strony granicy, z obwodu kaliningradzkiego, szukają schronienia w Polsce. Mimo to optymistyczne informacje przynosi raport „Wildlife Comeback in Europe”, opublikowany w październiku 2013 roku (pisaliśmy o nim tutaj), według którego w ciągu ostatnich 50 lat populacja wilków w Europie wzrosła o jedną trzecią. A tutaj możecie obejrzeć niesamowity film z kamery umieszczonej w Puszczy Białowieskiej, pokazujący, jak w styczniu 2013 roku wilki próbowały urządzić sobie polowanie na żubry i co im z tego wyszło 😉 Obejrzyjcie też koniecznie jeszcze jeden film – pokazujący parę wilków napotkaną przez turystów w Bieszczadach. To było spotkanie! Czego u nas szukaliście?wilki w polsce
Wystarczył jednak jeden jej wpis na Twitterze, mówiący o największym w historii Szwecji pozwoleniu na odstrzał wilków, by stać się zapalnikiem do kolejnej dyskusji na temat planów odstrzału wilków w Polsce. Na terenie Szwecji żyje około 460 osobników. Wg planów, populacja ma się zmniejszyć o 75 sztuk.
24 stycznia 2022, 19:08W pułapcePrzy polsko-białoruskiej granicy zwierzęta walczą o życie. Zasieki to śmiertelna pułapka nie tylko dla żubrów. Ministerstwo Klimatu i Środowiska podobno trzyma rękę na pulsie, ale ekolodzy mają co do tego 20 psów uratowanych z pseudohodowli na Podlasiu. Wolontariusze szukają dla nich domów tymczasowychKolejna pseudohodowla psów zlikwidowana, tym razem w niewielkiej wsi na Podlasiu. Inspektorzy...Białoruskie źródła od tygodni publikują zdjęcia zwierząt wplątanych w zasieki rozstawione na polsko-białoruskiej granicy. Podobne zdjęcia zrobiono także od polskiej strony, co potwierdziła osobiście wiceminister środowiska zamieszczając na Twitterze zdjęcie żubra zaplątanego w drut kolczasty."Według ekspertów żubr był w podeszłym wieku, a śmierć (nastąpiła - przyp. red.) z przyczyn naturalnych" - napisała Małgorzata Golińska z Ministerstwa Klimatu i według ekologa i dziennikarza Adama Wajraka odkąd uzbrojono polsko-białoruską granicę w zasieki, nic nie jest tam dla zwierząt białoruskiej stronie jest nadal około 20 polskich żubrów, które będą chciały wrócić do Rząd powinien zrobić wszystko, żeby te zwierzęta próbować wywabić. To ogrodzenie rozgrodzić na dłuższy czas zapewne w wielu miejscach. Myśmy im to zrobili, powinniśmy się nimi zaopiekować - uważa względu na to, czy w zasieki wpadnie duże zwierzę, czy niewielka wydra, bóbr lub ptak - na pewno wygra strach i Ten drut po prostu tnie ich mięśnie, ich skórę, ich ścięgna, w końcu one się zaplątują i powoli umierają: od ran odniesionych wykrwawiają się - wyjaśnia prof. Rafał Kowalczyk z Instytutu Biologii Ssaków Polskiej Akademii poprawi pięciometrowy mur?Bug oddziela Polskę od Białorusi i Ukrainy na odcinku około 400 kilometrów. Na jakiej dokładnie długości brzeg od wody oddziela drut kolczasty nie możemy sprawdzić, bo możemy zobaczyć tylko to, co Straż Graniczna chce nam zaczną być szczególnie niebezpieczne, gdy nadejdą wiosenne roztopy. - Bug urośnie o dwa, może trzy metry. To wszystko znajdzie się pod wodą, to będzie już nawet niewidoczne dla zwierząt - zaznacza pan Dariusz, mieszkaniec strefy Przecież ryby będą się tam zaplątywać. Strach pomyśleć, ile zwierząt wyginie przez to - dodaje pani Iwona, mieszkanka strefy kolczasty ma docelowo zastąpić 5-metrowy mur. Teren pod jego budowę ma zostać wydany firmie budowlanej we wtorek. Jednak zdaniem ekspertów dla populacji zwierząt to niewiele To może mieć dramatyczne konsekwencje dla struktury demograficznej i genetycznej szeregu gatunków zwierząt, w zasadzie wszystkich ssaków większych od lisa - uważa prof. Michał Żmihorski z Instytutu Biologii Ssaków Polskiej Akademii przykład dla już nielicznej i izolowanej populacji rysia z kilkoma zaledwie rozmnażającymi się samicami, które partnerów poszukują po białoruskiej stronie. Również polskie wilki - zajmujące duże terytoria po obu stronach granicy - potrzebują migracji do wymiany genów, bez której żaden gatunek nie Klimatu i Środowiska zapewnia, że trzyma rękę na pulsie, a o zwierzęta, które wpadną w pułapkę, ma zadbać Straż Graniczna. Autor: Marzanna Zielińska / Źródło: Fakty TVN Dowiedz się więcej...Zasady forumPublikowane komentarze są prywatnymi opiniami użytkowników portalu. Fakty TVN nie ponoszą odpowiedzialności za treść informacjeFakty z 26 lipca Unijni ministrowie odpowiedzialni za energetykę zgodzili się na dobrowolną redukcję zużycia gazu o 15 procent w czasie nadchodzącej zimy. W programie powiemy również o antyniemieckiej retoryce w przemówieniach Jarosława Kaczyńskiego, o pielgrzymce papieża do Kanady, a także o groźbie kryzysu wodnego w Polsce. Na "Fakty" TVN zaprasza Diana Rudnik. czytaj więcej »UE zmniejszy zużycie gazu. Ministrowie doszli do porozumienia We wtorek unijni ministrowie odpowiedzialni za energetykę osiągnęli porozumienie w sprawie oszczędzania gazu. Komisja Europejska planowała redukcję zużycia gazu o 15 procent w czasie nadchodzącej zimy. W dużej części będzie to oparte o dobrowolne działania poszczególnych krajów. czytaj więcej »Niemcy winni całego zła w przemówieniach Kaczyńskiego. Także wojny w Ukrainie PiS słabnie w sondażach a Jarosław Kaczyński wraca do ostrej antyniemieckiej retoryki. Opowiada, że to Niemcy rządzą Unią Europejską i nas terroryzują, bo niewiele się nauczyli z klęski w drugiej wojnie światowej. Wraca temat reparacji wojennych, ale jest też nowość: obwinianie Niemców za wojnę w Ukrainie. Zdaniem Jarosława Kaczyńskiego winny jest Willy Brandt, kanclerz Niemiec w latach 1969-1974. czytaj więcej »Co z pieniędzmi z KPO? Kaczyński odpowiada, że za bycie poważnym państwem się płaci Odblokowanie środków z unijnego funduszu odbudowy pomogłoby polskiej gospodarce i umocniłoby wartość złotówki. Komisja Europejska czeka, aż Polska naprawi swoje instytucje, przede wszystkim sądownictwo. Ma po swojej stronie orzeczenia TSUE i mechanizm praworządności ustanowiony przez Radę UE i Parlament Europejski. Rząd PiS ma po swojej stronie Jarosława Kaczyńskiego, który przekonuje podatników, że Polska musi płacić za to, że jest "poważnym państwem". czytaj więcej »Górnicy chcieli usłyszeć konkrety od premiera, nie usłyszeli. "Chaos kompetencyjny" Premier Mateusz Morawiecki spotkał się w poniedziałek z górniczymi związkowcami. Rozmowy dotyczyły kwestii notyfikacji umowy społecznej o wygaszaniu kopalń do 2049 roku. Umowa utknęła w Komisji Europejskiej, a górnicy chcieli wiedzieć, co w obecnej sytuacji o wydobyciu węgla sądzi rząd. Konkretów nie usłyszeli, mieli wrażenie, że między członkami rządu jest "chaos kompetencyjny". czytaj więcej »Rosyjskie rakiety spadają na obiekty cywilne, także wzdłuż wybrzeża Rosyjskie bomby wciąż spadają na obiekty cywilne i zabijają niewinnych mieszkańców. To kolejny dowód na to, ze Rosja to państwo terrorystyczne, jak podkreślają władze Ukrainy, apelując o nowe sankcje i dostawy broni rakietowej dalekiego zasięgu. czytaj więcej »Papież przeprasza za wyrządzone zło. "Czekałam 50 lat na te przeprosiny" Papież Franciszek udał się do Kanady z "pokutną pielgrzymką", a każdy jej dzień ma być kolejnym krokiem do pojednania z rdzennymi mieszkańcami. W poniedziałek papież przeprosił za zło popełnione przez chrześcijan wobec rdzennej ludności i poprosił o ich przebaczenie. czytaj więcej »Pożar w Parku Narodowym Czeska Szwajcaria. Na pomoc ruszają polscy strażacy i policjanci Od niedzieli trwa walka z pożarem w Parku Narodowym Czeska Szwajcaria w Czechach. Ogień rozprzestrzenił się już na obszarze 30 hektarów. Strażacy napotykają na problemy, bo teren jest trudno dostępny, a silny wiatr sprzyja rozprzestrzenianiu się żywiołu. Czesi proszą o międzynarodową pomoc. W akcji są już polscy strażacy i policjanci. czytaj więcej »Statek ratowniczy wbił się w nabrzeże Helu. Jeden z członków załogi pił alkohol Statek ratowniczy z Helu w drodze na akcję wbił się w betonowe nabrzeże portu. Rannych zostało trzech ratowników. Jak ustalili śledczy, jeden z członków załogi pił alkohol. czytaj więcej »Kolejny rok, kolejna susza. Eksperci apelują o działania na rzecz retencji wody Poziom wód w polskich rzekach radykalnie się zmniejsza. Dlatego naukowcy podnoszą alarm: jesteśmy u progu kryzysu wodnego. Problem widzą też samorządowcy i apelują do mieszkańców o ograniczenie zużycia wody. Na dłuższą metę potrzebne są inwestycje infrastrukturalne na rzecz retencji wody. czytaj więcej »Katarzyna Niewiadoma walczy o zwycięstwo w Tour de France kobiet Katarzyna Niewiadoma, 27-latka z Limanowej, ma realne szanse na podium w edycji kobiecej Tour de France. Na sukces ciężko pracowała. czytaj więcej »"Na Ukrainie" czy "w Ukrainie"? Językowy dylemat rozstrzygnięty Dyskusja na ten temat trwa od lat, a od wybuchu wojny się nasiliła. Jednak językowy dylemat "w" czy "na" Ukrainie ma rozstrzygnięcie. Rada Języka Polskiego uznaje oba połączenia za poprawne, ale ze względu na szacunek do sąsiada broniącego niepodległości zaleca używanie formy "w Ukrainie". czytaj więcej »Prognoza pogody na środę 27 lipca W środę zachmurzenie umiarkowane i duże. Na południu i na wschodzie Polski przelotne opady deszczu do 5 mm. Przelotny deszcz możliwy również na Pomorzu. Temperatura maksymalna od 18 stopni Celsjusza na Wybrzeżu do 26 stopni Celsjusza w Małopolsce i na Podkarpaciu. Wiatr zachodni i północno-zachodni, słaby i umiarkowany, na północy okresami dość silny, w porywach o prędkości do 60 km/h. czytaj więcej »Fakty z 25 lipca Opozycja podkreśla, że dodatek węglowy nie rozwiąże problemu wzrastających kosztów ogrzewania. W programie powiemy również o tym, jak precyzyjna broń rakietowa sprawuje się w Ukrainie, a także o pielgrzymce papieża Franciszka do Kanady. Na "Fakty" TVN zaprasza Grzegorz Kajdanowicz. czytaj więcej »Kaczyński mówi na wiecach jak lider opozycji. Ci, co tego nie kupują, nie są wpuszczani Zreformujemy, zmienimy, mamy pomysły i plan - z takimi sloganami prezes PiS ruszył w Polskę. Jarosław Kaczyński prowadzi quasi-kampanię wyborczą tak, jakby był liderem opozycji, a nie partii, która rządzi od siedmiu lat. Niemniej jednak nie zapomina też narzekać na zachowującą się "nienormalnie" opozycję i "rozwrzeszczanych" wyborców. czytaj więcej »
Wilk miał chodzić po mieście. Wilka, który chodził ulicami Kościuszki i Kamiennej w Olsztynku nagrał jeden z kierowców. - Zareagowaliśmy także na to zgłoszenie, ale nie natrafiliśmy na zwierzę we wskazanych okolicach - mówi burmistrz Waraksa. - Podobnie jak w przypadku zagryzienia psa, do jakiego miało dojść na terenie jednej z

W naszym cyklu Lubuskie. Tu się żyje! Zbigniew Miszon pokazujeswoje fotografie autorstwa - nie tylko żubrówek, ale też uszatek, puszczyków czy sowy pójdźki Zbigniew Maszon- Może wyjaśnię czemu „żubrówka”... To proste: bo mieszka we wsi Żubrów koło Sulęcina... - mówi Zbigniew Miszon, którego zdjęcia pokazujemy dziś w naszym redakcyjnym cyklu „Lubuskie. Tu się żyje!”. Zajmuje się on monitoringiem i czynną ochroną sów. - Moim..., nie, naszym terenem działania jako Stowarzyszenie Ochrony Sów jest teren całego kraju. Ja jednak przede wszystkim skupiam się na terenie Lubuskiego,a w szczególności Powiatu sulęcińskiego, Uroczyska Lubniewsko, Łagowsko - Sulęcińskiego Parku Krajobrazowego i Doliny Warty - tłumaczy Zbigniew Miszon. Zainteresowanym sowami poleca też zerknięcie na jego profil na Facebooku i na stronę W naszym cyklu Zbigniew Miszon pokazuje (obok) swoje fotografie autorstwa - nie tylko żubrówek, ale też uszatek, puszczyków czy sowy pójdźki. - Puszczyk jest najliczniejszym gatunkiem sowy w Polsce, ale Lubuskie, a szczególnie Dolina Warty może się pochwalić sporą populacją rzadkiej sowy pójdźki - podkreśla. W sobotę 2 marca o w Sulęcińskim Ośrodku Kultury odbędzie się spotkanie „Sowy - magiczne ptaki” organizowane przez SOS SOWY. Gościem będzie Marek Pióro, twórca jednego z najciekawszyszych blogów ptasiarskich „Plamka Mazurka” i autor „Kalendarza Ptaków”. Będzie prelekcja i poczęstunek, wyjazd w teren na nasłuch sów oraz ognisko z pieczeniem kiełbasek (organizatorzy proszą o zabranie latarki, termosu z herbatą i ciepłych ubrań. oraz o zgłoszenia: 95 783 09 11, [email protected]).W ramach redakcyjnego cyklu Lubuskie. Tu się żyje! już w piątek 8 marca w drukowanej GL Alicja Laszuk, geograf z Gorzowa, zabierze nas na wycieczkę wzdłuż rzeczek: Kłodawki i również: Jak zmieścić żyrafę w samochodzie?Źródło:Dzień Dobry TVNPOLECAMY RÓWNIEŻ PAŃSTWA UWADZE: Zielona Góra. Dzika locha terroryzuje mieszkańców Jędrzychow...

W 1939 roku w Złotej Wsi koło Supraśla powstała zagroda (120 ha) dla żubrów. 30 lipca 1939 roku żubrobizony z lasów spalskich zostały wypuszczone do zagrody. W latach 1941–1944, podczas okupacji niemieckiej, do Białowieży ponownie sprowadzono jednego samca, który był używany do rozpłodu z samicami żubra europejskiego. Po
dr hab. Sabina Nowak W dyskusjach nad sposobami zarządzania populacją wilka w Polsce, pojawiają się postulaty powrotu do polowań na ten gatunek (np. Okarma i in. 2011, Brewczyński 2013). Miałoby to przywrócić wilkowi „wartość” jako zwierzęciu, które dostarcza pożądane trofeum, a tym samym zmniejszyć negatywne nastawienie myśliwych i leśników do tych drapieżników polujących na zwierzynę łowną oraz ograniczyć nielegalne odstrzały i inne formy kłusownictwa, a także zmotywować koła łowieckie i leśników do włączania się w monitoring chronionych drapieżników. Polowania na wilki miałyby również zmniejszyć szkody w inwentarzu i tym samym zapobiec konfliktom z hodowcami. Ponieważ wilk jest gatunkiem priorytetowym w świetle Dyrektywy Siedliskowej (92/43/EWG), gdzie znajduje się w załączniku II i IV (wilki z populacji polskiej w załączniku II i V), ich odstrzał może być realizowany na podstawie derogacji, jednak tylko wówczas, gdy nie ma to negatywnego wpływu na właściwy stan ochrony gatunku. W Polsce, pomimo iż wilki są chronione, w Ustawie z dnia 16 kwietnia 2004 r. o ochronie przyrody ( 2004 Nr 92 poz. 880 z późn. zmianami) istnieje zapis (art. 56 ust. 1. p. 1), który pozwala Generalnemu Dyrektorowi Ochrony Środowiska wydać zgodę na odstrzał wilków, które stanowią istotne zagrożenie dla człowieka lub powodują znaczące szkody w inwentarzu. Zgody mogą być wydane w przypadku braku rozwiązań alternatywnych, jeżeli nie są szkodliwe dla zachowania we właściwym stanie ochrony populacji wilków, a zastosowane metody ochrony inwentarza okazały się nieskuteczne. Wnioski na odstępstwa od zakazów z zakresu ochrony gatunkowej zawsze rozpatrywane są indywidualnie. Rocznie wydaje się od jednego do kilku takich zezwoleń. W latach 2000-2012 dotyczyło to 49 wilków (10 zostało zabitych) (Reinhardt i in. 2013). W latach 2014-2015 wydano kolejnych siedem decyzji, dotyczących 17 wilków (6 zostało zabitych). W 2016 roku wydano zezwolenie na zabicie 2 wilków wyrządzających szkody w Lutowiskach (woj. podkarpackie). Analiza artykułów naukowych opublikowanych w renomowanych czasopismach oraz raportów i opracowań przygotowanych w krajach, gdzie na wilki się poluje, pozwoliła zebrać szereg kontrargumentów dla polowań na wilki. Oto one: Legalne polowania nie powstrzymują kłusownictwa na wilkach, co więcej mogą zwiększyć nielegalne odstrzały, a także akceptację społeczną dla tych szkodliwych działań (Browne-Nuñez i in. 2015, Treves i in. 2013). Śmiertelność powodowana przez ludzi, w tym wskutek odstrzałów, nie ma charakteru kompensacyjnego, lecz addytywny (Creel i Rotella 2010). Mówiąc prościej, odstrzały nie redukują naturalnej śmiertelności drapieżników, lecz dokładają się do niej i to w bardzo istotny sposób. Co oznacza, że w obszarach, gdzie poluje się na wilki, liczba martwych osobników jest sumą wilków odstrzelonych, potrąconych przez samochody, zabitych przez kłusowników oraz osobników padłych z przyczyn naturalnych, np. na skutek chorób, zranień podczas zdobywania pokarmu, niedożywienia, konfliktów z innymi wilkami itp. Odstrzał selektywny wilków jest praktycznie niemożliwy. Ponieważ u wilków brak jest wyraźnie zaznaczonego dymorfizmu płciowego (Okarma 2015), a młode osobniki rosną na tyle szybko, że w drugim roku życia osiągają często wzrost rodziców (Packard 2003), istnieje poważna trudność w rozpoznaniu osobników rozmnażających się od niebiorących udziału w rozrodzie. Zatem w odróżnieniu do dzikich ssaków kopytnych, nie da się odstrzeliwać osobników z określonej kategorii wiekowej lub płciowej. W praktyce wilki zabija się “na chybił trafił”, a podczas polowań zbiorowych często zabija się wszystkie wykryte osobniki. Ponieważ ogromna większość wilków żyje w grupach rodzinnych, odstrzały powodują zaburzenia struktury socjalnej grupy rodzinnej, która opiera się na bliskim pokrewieństwie osobników (grupa składa się najczęściej z pary rodzicielskiej i jej potomstwa), warunkującej współpracę w grupie i dzielenie się pokarmem. Wzrasta wówczas poziom konfliktów w grupach i konkurencji o dostęp do rozrodu, co odzwierciedla zwiększony poziom hormonów stresu i hormonów płciowych u ocalałych wilków (Bryan i in. 2014). Częstsze jest też wówczas przyłączanie się obcych wilków do rozbitych rodzin, co negatywnie wpływa na spójność grupy i na lokalne adaptacje do warunków środowiska (Rutledge i in. 2010). Odstrzał pary rodzicielskiej w grupie rodzinnej wilków, ale także jednego z rodziców, ma ogromny wpływ na trwałość tej grupy. Jest to szczególnie widoczne w grupach mniejszych. Dane na ten temat zebrano zarówno w Europie (Brainerd i in. 2008), jak i w Kanadzie (Borg i in. 2014). Przykładem jest los 134 grup rodzinnych śledzonych telemetrycznie w różnych częściach Europy, w których nastąpiło odstrzelenie jednego lub obu wilków z pary rodzicielskiej (Brainerd i in. 2008). Gdy oba wilki z pary rodzicielskiej zostały zabite: 85% grup rozpadało się, a ocalałe osobniki opuszczały terytorium Tylko 9% grup miało potomstwo w następnym roku Gdy jeden wilk z pary rodzicielskiej został zabity: 26% grup rozpadało się, a ocalałe osobniki opuszczały terytorium Tylko 50% grup miało potomstwo w następnym roku Po upływie 3 lat od odstrzału tylko w połowie przypadków ocalałe wilki wróciły i odtworzyły terytorium. W 21 % przypadków terytorium było zajmowane przez sąsiednią watahę. Odstrzały nierozmnażających się członków grupy rodzinnej, pomagających w opiece nad młodszym rodzeństwem, powoduje mniejszą przeżywalność szczeniąt w porównaniu do grup, w których pomocnicy są obecni (64% w porównaniu do 91%) (Brainerd i in. 2008). Tam, gdzie na wilki się poluje grupy rodzinne są mniejsze (zwykle są to pary, lub grupy 3 wilków), a ich terytoria są mniejsze (mała grupa nie jest w stanie utrzymać rozległego terytorium), co skutkuje większą liczbą miotów w populacji i na jednostkę powierzchni (Creel i Rotella 2010, Jędrzejewska i in. 1996, Sidorovich i in. 2007). Tam gdzie odstrzały są szczególnie duże, skutkując niskim zagęszczeniem wilków, mioty szczeniąt są większe (średnio 7,7 szczenięcia na miot) i udział samic w tych miotach jest większy (średnio 70% samic w miocie), niż w tam, gdzie na wilki poluje się mniej intensywnie i ich zagęszczenie jest wyższe (4,8 szczeniąt na miot, 50% udział samic w miocie) (Sidorovich i in. 2007). W populacjach wilków eksploatowanych łowiecko wzrasta udziału osobników młodocianych w stosunku do dorosłych (Sidorovich i in. 2007). Liczebność dzikich ssaków kopytnych, pomimo wzrostu populacji wilka, zwiększyła się znacząco w ostatnich 10 latach w Polsce: liczba jeleni wzrosła o 56%, dzika o 64%, a sarny o 26% (dane z Roczników Statystycznych, w oparciu o dane z inwentaryzacji łowieckich). Trzeba też pamiętać, że inwentaryzacje łowieckie, z uwagi na metodykę i trudność w liczeniu zwierząt kopytnych zwykle niedoszacowują ich liczby (Pucek i in. 1975). Nieuzasadnione są zatem obawy myśliwych i próby oskarżania wilków o wybijanie lokalnych populacji zwierząt roślinożernych. Wbrew intencjom myśliwych, w wyniku odstrzałów presja wilków na dzikie zwierzęta kopytne może wzrastać zamiast maleć. Wynika, to z tego, że para wilków zabija tyle samo zwierząt kopytnych, co grupa 6 wilków (Jędrzejewski i in. 2002). Co więcej, para wilków konsumuje z dużego roślinożercy znacznie mniej mięsa, niż duża grupa rodzinna, tracąc znaczną część ofiary na rzecz padlinożerców, takich jak kruki, bieliki, lisy, borsuki, kuny i itd. (Wilmers i in. 2003, Vucetich i in. 2004, Kaczensky i in. 2005). Tam, gdzie wilki się zabija częściej pojawia się problem hybrydyzacji z psami, bardzo niekorzystny dla ochrony puli genowej gatunku. Odstrzelenie samca w sezonie zimowym, może doprowadzić do skrzyżowania się osamotnionej, będącej w rui samicy wilka z psem. Rodzą się wówczas mieszańce, wychowywane przez matkę w środowisku naturalnym, które po osiągnięciu dojrzałości mogą się dalej krzyżować z wilkami lub psami (Hindrikson i in. 2010). W populacjach eksploatowanych łowiecko pojawia się też niebezpieczeństwo chowu wsobnego, gdy partner zabitego wilka krzyżuje się z osobnikiem blisko spokrewnionym, np. ojciec z córką lub matka z synem. Ich szczenięta mogą mieć wady genetyczne, zapadać na choroby o podłożu genetycznym oraz mieć zmniejszoną odporność na inne choroby (Jędrzejewski i in. 2005, Liberg i in. 2005, Räikkönen i in. 2013). W Polsce, wilki (obecnie ponad 1400 osobników wg GUS 2016) zabijają rocznie od 800-1200 zwierząt gospodarskich. W latach 2011-2015 odszkodowania wypłacane za szkody powodowane przez wilki wynosiły średnio 650 tys. zł. W 2015 r. odszkodowania za szkody od wilków stanowiły 3,9 % wszystkich odszkodowań za chronione gatunki, natomiast szkody od bobrów - 86,4%, żubrów - 4,9%, niedźwiedzi - 0,2%, a rysi - 0,04% sumy wypłaconych przez Skarb Państwa odszkodowań (dane Generalnej Dyrekcji Ochrony Środowiska). Odszkodowania dla rolników za szkody w uprawach powodowane przez zwierzęta łowne osiągnęły ok. 73 mln złotych w sezonie 2015/2016 (GUS 2016). Zatem to nie wilki są największymi szkodnikami dla gospodarki rolnej. Wbrew powszechnemu przekonaniu, tam gdzie poluje się na wilki, poziom szkód w inwentarzu nie spada, a może nawet wzrastać (Wielgus i Peebles 2014). Niewielkie, niedoświadczone grupy lub młode, osierocone wilki pozbawione wsparcia rodziców nie mają jeszcze umiejętności polowania na największą i trudną zdobycz (jelenie, łosie i dziki), dlatego chętniej polują na mniejsze ofiary, np. sarny (Sand et al. 2006). Łatwiejszą zdobyczą są dla nich też zwierzęta gospodarskie, co może powodować wzrost szkód w inwentarzu. W Estonii, w której populacja wilka szacowana jest na 15-25 grup rodzinnych (do 250 osobników), w latach 2007-2010 wraz ze wzrostem liczby odstrzelonych wilków (od 27% do 55% jesiennego stanu liczebnego populacji), wzrosła liczba zabitych zwierząt gospodarskich (od 148 do 565 zwierząt) (Mannil i Kont 2012). Obszary, w których poluje się na wilki działają jak pompa, „zasysając” wilki z obszarów sąsiednich. Populacje na sąsiednich obszarach stają się szybko populacjami źródłowymi dla tej eksploatowanej, a gdy odstrzały są intensywne, efekt „źródła” i „pompy” jest bardzo dotkliwy dla populacji źródłowej (Kutal et al. 2016). Jeśli populacje źródłowe wilków są poddane intensywnej presji łowieckiej, może to zahamować dyspersje młodych osobników na inne, niezasiedlone przez wilki obszary, a tym samym długotrwale ograniczać zasięg występowania gatunku. Taka sytuacja miała miejsce w Polsce, gdy wilk był gatunkiem łownym (1975-1997). Jego zasięg występowania ograniczał się wówczas do wschodniej i karpackiej części kraju, chociaż w zachodniej Polsce było znacznie więcej siedlisk przydatnych dla bytowania tych drapieżników (Jędrzejewski i in. 2008). Radykalnie zmieniło się to po objęciu wilka ochroną w 1998 r. Po kilku zaledwie latach wilki ze wschodniej Polski spontanicznie zaczęły rekolonizować zachodnią część kraju (Nowak i Mysłajek 2016). Zabijanie wilków wiąże się ze zmniejszaniem rozmiaru wielu usług ekosystemowych dostarczanych przez tego drapieżnika. Wśród usług tych wymienić należy ograniczanie liczebności gatunków powodujących istotne szkody w gospodarce rolnej (np. dzik i bóbr) oraz redukcja liczby wałęsających się w lasach psów i kotów (Nowak i in. 2005, 2011, Jędrzejewski i in. 2012) mających negatywny wpływ na lokalną faunę (Krauze-Gryz i in. 2012, Krauze-Gryz i Gryz 2014). Wilki eliminują również z populacji zwierzęta osłabione chorobami, przyczyniając się tym samym do ograniczania epizoocji (Orłowska i in. 2017). Literatura Borg Brainerd Meier Prugh 2014. Impacts of breeder loss on social structure, reproduction and population growth in a social canid. Journal of Animal Ecology 84: 177–187. Brainerd Andrén H., Bangs Bradley Fontainee Hall W., Iliopoulos Y., Jimenez Jozwiak Liberg O., Mack Meier Niemeyer Pedersen Sand H., Schultz Smith Wabakken P., Wydeven 2008. Effects of breeder loss on wolves. Journal of Wildlife Management 72: 89–98. Brewczyński P. 2013. Ochrona wilka a gospodarka łowiecka w Polsce – konflikt nieunikniony? Chrońmy Przyrodę Ojczystą 69: 204–220. Browne-Nuñez C., Treves A., MacFarland D., Voyles Z., Turng C. 2015. Tolerance of wolves in Wisconsin: A mixed-methods examination of policy effects on attitudes and behavioral inclinations. Biological Conservation 189: 59–71. Bryan Smits Koren L., Paquet Wynne-Edwards Musiani M. 2014. Heavily hunted wolves have higher stress and reproductive steroids than wolves with lower hunting pressure. Functional Ecology 29: 347–356. Creel S., Rotella 2010. Meta-analysis of relationships between human offtake, total mortality and population dynamics of gray wolves (Canis lupus). PLoS ONE 5(9): e12918. GUS. 2016. Leśnictwo 2016. Główny Urząd Statystyczny, Warszawa. Hindrikson M., Männil P., Ozolins J., Krzywinski A., Saarma U. 2012. Bucking the trend in wolf-dog hybridization: first evidence from Europe of hybridization between female dogs and male wolves. PLoS ONE 7(10): e46465. Jędrzejewska B., Jędrzejewski W., Bunevich Miłkowski L., Okarma H. 1996. Population dynamics of wolves Canis lupus in Białowieża Primeval Forest (Poland and Belarus) in relation to hunting by humans, 1847-1993. Mammal Review 26: 103–126. Jędrzejewski W., Schmidt K., Theuerkauf J., Jędrzejewska B., Selva N., Zub K., Szymura L. 2002. Kill rates and predation by wolves on ungulate populations in Białowieża Primeval Forest (Poland). Ecology 83: 1341-1356. Jędrzejewski W., Branicki W., Veit C., Medugorac I., Pilot M., Bunevich Jędrzejewska B., Schmidt K., Theuerkauf J., Okarma H., Gula R., Szymura L., Förster M. 2005. Genetic diversity and relatedness within packs in an intensely hunted population of wolves Canis lupus. Acta Theriologica 50: 1–22. Jędrzejewski W., Jędrzejewska B., Zawadzka B., Borowik T., Nowak S., Mysłajek 2008. Habitat suitability model for Polish wolves Canis lupus based on long-term national census. Animal Conservation 11: 377–390. Jędrzejewski W., Niedziałkowska M., Hayward M. W., Goszczyński J., Jędrzejewska B., Borowik T., Bartoń Nowak S., Harmuszkiewicz J., Juszczyk A., Kałamarz T., Kloch A., Koniuch J., Kotiuk K., Mysłajek Nędzyńska M., Olczyk A., Teleon M., Wojtulewicz M. 2012. Prey choice and diet of wolves related to ungulate communities and wolf subpopulations in Poland. Journal of Mammalogy 93: 1480–1492. Kaczensky P., Hayes Promberger C. 2005. Effect of raven Corvus corax scavenging on the kill rates of wolf Canis lupus packs. Wildlife Biology 11: 101–108. Kutal M., Váňa M., Suchomel J., Chapron G., López-Bao 2016. Trans-boundary edge effects in the Western Carpathians: the influence of hunting on large carnivore occupancy. PLoS ONE 11(12): e0168292. Krauze-Gryz D., Gryz J. 2014. Free-ranging domestic dogs (Canis familiaris) in Central Poland: density, penetration range and diet composition. Polish Journal of Ecology 62: 183–193. Krauze-Gryz D., Gryz J., Goszczyński J. 2012. Predation by domestic cats in rural areas of central Poland: an assessment based on two methods. Journal of Zoology 288: 260–266. Liberg O., Andrén H., Pedersen H., Sand H., Sejberg D., Wabakken P., Åkesson M., Bensch S. 2005. Severe inbreeding depression in a wild wolf (Canis lupus) population. Biology Letters 1: 17–20. Mannil P., Kont R. (red.). 2012. Action plan for conservation and management of large carnivores (wolf Canis lupus, lynx Lynx lynx, brown bear Ursus arctos) in Estonia 2012-2021. Estonian Game 12. Estonian Theriological Society, Tartu. Nowak S., Mysłajek 2016. Wolf recovery and population dynamics in Western Poland, 2001-2012. Mammal Research 61: 83–98. Nowak S., Mysłajek Jędrzejewska B. 2005. Patterns of wolf Canis lupus predation on wild and domestic ungulates in the Western Carpathian Mountains (S Poland). Acta Theriologica 50: 263–276. Nowak S., Mysłajek Kłosińska A., Gabryś G. 2011. Diet and prey selection of wolves Canis lupus recolonising Western and Central Poland. Mammalian Biology 76: 709–715. Okarma H. 1997. Wilk. Wydawnictwo H2O, Kraków. Okarma H., Gula R., Brewczyński P. 2011. Program ochrony wilka Canis lupus w Polsce – projekt. Krajowa strategia ochrony wilka warunkująca trwałość gatunku w Polsce. Szkoła Wyższa Gospodarstwa Wiejskiego, Warszawa. Orłowska B., Augustynowicz-Kopeć E., Krajewska M., Zabost A., Welz M., Kaczor S., Anusz K. 2017. Mycobacterium caprae transmission to free-living grey wolves (Canis lupus) in the Bieszczady Mountains in Southern Poland. Eur J Wildl Res (2017) 63: 21. doi: Packard 2003. Wolf behawior: reproductive, social, and inteligent. W: Mech Boitani L. (red.). Wolves. Behavior, ecology, and conservation. University of Chicago Press, Chicago-London: 35–103. Pucek Z., Bobek B., Łabudzki L., Miłkowski L., Morow K., Tomek A. 1975. Estimates of density and number of ungulates. Polish Ecological Studies 1: 121–136. Räikkönen J., Vucetich Vucetich Peterson Nelson 2013. What the inbred Scandinavian wolf population tells us about the nature of conservation. PLoS ONE 8(6): e67218. Reinhardt I., Kluth G., Nowak S., Mysłajek 2015. Standards for the monitoring of the Central European wolf population in Germany and Poland. BfN-Skripten 398. Bundesamt für Naturschutz, Bonn. Rutledge Patterson Mills Loveless Murray White 2010. Protection from harvesting restores the natural social structure of eastern wolf packs. Biological Conservation 143: 332–339. Sidorovich Stolyarov Vorobei Ivanova Jędrzejewska B. 2007. Litter size, sex ratio, and age structure of gray wolves, Canis lupus, in relation to population fluctuations in northern Belarus. Canadian Journal of Zoology 85: 295–300. Vucetich Peterson R., Waite 2004. Raven scavenging favours group foraging in wolves. Animal Behaviour 67: 1117–1126. Wielgus Peebles 2014. Effects of wolf mortality on livestock depredations. PLoS ONE 9(12): e113505. Wilmers Crabtree Smith Murphy Getz 2003. Trophic facilitation by introduced top predators: grey wolf subsidies to scavengers in Yellowstone National Park. Journal of Animal Ecology 72: 909–916.
Parki Narodowe w Polsce. Parki narodowe w Polsce biorą pod swoje skrzydła naprawdę wyjątkowe miejsca, które wyróżniają się swoimi wartościami przyrodniczymi i krajoznawczymi, a na ich terenie ochronie podlega cała przyroda ożywiona i nieożywiona. Na dzień dzisiejszy, mamy w Polsce 23 parki narodowe, a my sami nie wiemy, który a
Waży tonę, a choć to wegetarianin, ma niczego sobie apetyt. Gdyby ŻUbra nie dokarmiano, mógłby w złości zdemolować niemały las. Do szczętu. Dawno, dawno temu była sobie puszcza. Od Atlantyku po zbocza Kaukazu. Żadne tam uporządkowane lasy gospodarcze, jakie nazywamy dzisiaj puszczą, lecz nieprzebyty gąszcz. Gdzieś tam przemykał wielki zwierz. Banalnie, ale historii żubra nie można zacząć inaczej. Pierwsze uczynione ręką ludzką polany i poręby dały początek łąkom, co zapewne bardzo spodobało się trawożernym żubrom. Chwilę później puszczy zaczęło ubywać. Razem z nią znikały żubry. W połowie XVI wieku liczne stada żyły na Węgrzech i Bałkanach. Ostatnie sztuki zabito dwa wieki później. W 1755 roku z ręki kłusownika ginie ostatni żubr w pruskich lasach. Od tej chwili jedyna żyjąca na wolności grupa zachowała się na północnych rubieżach Rzeczpospolitej. Król puszczy był zwierzyną łowną, godną jedynie szlachetnie urodzonych, z czego kolejni władcy nader chętnie korzystali. August II Mocny ubijał po kilkadziesiąt sztuk na jednym polowaniu. Żona Augusta III Sasa wykazała się nie mniej celnym okiem. Jak skrzętnie odnotowali kronikarze, w zagrodzie ustrzeliła kolejno dwadzieścia żubrów. Cóż, koronowane głowy miały łowiecką żyłkę, co zresztą pozostało im we krwi, ale o tym potem. Nie zabrzmi to ładnie, ale białowieski matecznik ocaliły rozbiory. Puszcza przypadła carskiej Rosji. Aleksander I traktował królewski przywilej z imperatorskim zacięciem. Puszczę ogrodził, okolicznych włościan wysiedlił. Nie, nie na Sybir (choć mógł!), lecz na bardziej urodzajne ziemie. Szczodrze sypnął groszem. Na otarcie łez dał po trzykroć mlecznych krów za każde posiadane bydlątko. Żelazną ręką wyplenił kłusowników. Choć kolejni carowie lubili łowy, to tuż przed wybuchem I wojny stado liczyło ponad siedem setek zdrowych zwierzaków. Nie był jedynym obrońcą. Książę pszczyński szczycił się posiadaniem kilkudziesięciu żubrów chadzających luzem po śląskich lasach. Gdy arcyksiążę Ferdynand (ten sam, który zginął z ręki serbskich zamachowców w Sarajewie) ustrzelił jedną sztukę, został wyrzucony z pałacu na zbitą twarz. Skandal okrutny, gdyż książę przegnał swego cesarskiego suwerena, któremu nominalnie winien był lenny posłuch. Potem było już tylko gorzej. Pod Tannenbergiem pruska armia bierze na Rosjanach krwawy rewanż za grunwaldzką klęskę. We wrześniu 1914 roku w Białowieży naliczono ledwo 120 sztuk. Przez kolejne lata żubry zabijano dla mięsa i wywożono do wygłodzonych Niemiec. W niecnym procederze miała swój udział także okoliczna ludność. Zimą 1921 roku ginie ostatni białowieski żubr, którego odrodzona Rzeczpospolita nie zdołała ocalić. Jak to zwykle bywa, opamiętanie przyszło w ostatniej chwili. Po I wojnie w całej Eurazji ocalały tylko 54 zwierzęta. Wszystkie w prywatnych hodowlach lub ogrodach zoologicznych. Misję ratowania gatunku powierzono powołanemu w 1923 roku Międzynarodowemu Towarzystwu Ochrony Żubra w Berlinie. Wybór siedziby nie był przypadkowy. Armia kajzera miała sporo na sumieniu. W 1929 roku do Białowieży przywieziono między innymi z niemieckich ogrodów zoologicznych pierwsze zwierzaki. Borusse, Biserta i Biskaya to imiona protagonistów odrodzonego zaczął być spłacany w 1930 roku, gdy na świat przyszedł pierwszy byczek. We wrześniu 1939 roku w Puszczy Białowieskiej żyło już szesnaście żubrów. Stado przetrwało kolejną wojenną zawieruchę dzięki… zbrodniarzowi wojennemu. Hermann Görnig pragnął stworzyć wielki germański rezerwat przyrody, a białowieski matecznik był jego oczkiem w głowie. Uciekający przed Armią Czerwoną żołnierze Wehrmachtu otworzyli bramy zagrody i wypuścili zwierzęta do lasu. Tym samym ocalili stado przed hordami krasnoarmiejców. Dzisiaj na świecie żyje pięć tysięcy żubrów, z czego w Polsce na wolności prawie półtora tysiąca sztuk. W Puszczy Białowieskiej, Knyszyńskiej, Boreckiej. Na Zachodnim Pomorzu i Bieszczadach. Teoretycznie gatunek został ocalony. W praktyce los zwierząt wisi na cienkiej nitce. Wszystkie żubry są ze sobą blisko spokrewnione, a zmienność genetyczna znikoma. Każda epidemia gruźlicy, choroba niebieskiego języka czy nowa zaraza może wybić gatunek w mgnieniu oka. Do tego dochodzi zagęszczenie. Pojemność lasów, gdzie żyją żubry, została przekroczona. Nawiasem mówiąc, swoboda jest wysoce umowna. Żubry mogą chodzić, gdzie zechcą. Pod warunkiem że będzie to obszar parku narodowego. Za granicą puszczy ważący blisko tonę zwierz jest niemile widziany i, co tu kryć, niebezpieczny. Liczące ponad pięć setek białowieskie stado musi być regularnie dokarmiane. Roślinożercy mają niezły apetyt i bez dobrze zaopatrzonego paśnika zdemolowaliby las do szczętu. Nie mówiąc o częstych wyprawach na okoliczne pola uprawne. Jedynym rozwiązaniem wydaje się rozśrodkowanie. I przemyślana strategia gospodarowania gatunkiem. Idealny model to dwadzieścia grup w całej Polsce. Razem nie więcej niż dwa tysiące osobników. Zaś nieunikniony przychówek zostanie, jakby to delikatnie powiedzieć, zagospodarowany. Choć żubr to król puszczy i ikona ochrony przyrody, jest przedmiotem regularnych polowań. Pod lufy trafiają sztuki stare, chore, słabe i licho wyglądające. Prawo do polowania kupują bogaci myśliwi, z czego szczególnie często korzystają członkowie królewskiej rodziny z Hiszpanii. Ot, wspomniany chwilę temu pociąg koronowanych głów do wykwintnego safari. Łowcy zabierają trofea, a pieniądze idą na utrzymanie gatunku. Część najmniej atrakcyjnego mięsa trafia do chłodni na pokarm dla wilków i rysiów. Najlepsze porcje do restauracji. I tam właśnie można posiedzieć przy żubrze. Prawdę mówiąc, żaden rarytas. Ciemna i żylasta wołowina. Tyle tylko, że z króla puszczy. Po przystępnej cenie. Jeśli zaś pragniecie bezkrwawo i wygodnie usiąść przy żubrze, to wystarczy wpisać w okienku komputerowej przeglądarki hasło żubryonline. Kliknąć i już. W kilka chwil wylądujecie w puszczy. Na rozległej polanie z paśnikiem, gdzie zainstalowano internetową kamerę. Tam też regularnie zaglądają żubry. Dorosłe i młode. Bywają dziki, jelenie, sarny i inny leśny drobiazg. Tudzież ptaki, dla których sypią się okruchy z pańskiego stołu. Nocą elektronika pracuje w podczerwieni, której oko zwierząt nie dobiera. Żadnego płoszenia. Całkowity spokój i dyskrecja. Niestety, obraz jest czarno biały. Jeśli czegoś brakuje, to dźwięku. Ech, gdyby jeszcze podłączyć mikrofon… Grymaszę, ale podglądanie żubra z kubkiem gorącej herbaty w dłoni okrutnie człowieka rozleniwia. ***Głowa żubra jest stosunkowo duża i ciężka o szerokim i wypukłym czole, oczy małe, krótkie rogi skierowane do góry i zagięte do środka. Szyja żubra jest gruba, krótka z wyraźnym podgardlem. Przód tułowia wygląda na bardzo potężny na skutek silnie rozwiniętego kłębu i porastającej go kasztanowo-brunatnej sierści, która w zimie jest ciemniejsza niż latem. Sierść w dolnej części głowy, przodu i szyi jest długa, na głowie, karku i kłębie występuje grzywa złożona z włosów ościstych. Wejście do Zagrody. Zagroda Pokazowa Żubrów w Wolińskim Parku Narodowym – Żubrowisko w powiecie kamieńskim w województwie zachodniopomorskim, położone w środku lasu (2 km na południowy wschód od centrum Międzyzdrojów ). Zagroda o powierzchni 28 ha (w tym wybieg 20 ha, rejon kwarantanny 0,5 ha) założona została w 1976 roku [1] .
Odpowiedzi Zedia odpowiedział(a) o 17:40 Najwięcej Żubrów żyje w Polsce, w Białowieży. z wikipedii:Lasy mieszane z podmokłymi polanami. W stanie dzikim obecnie[kiedy?] występuje w Polsce, Litwie, Ukrainie, Rosji i Białorusi. W 1997 roku na świecie żyło 2925 żubrów (z czego w Polsce żyło ok. 600-700 szt.)[9]. Liczba zwierząt w Polsce to ok. 1100 sztuk[10] żubrów, z czego ponad 300[11] mieszkających w Bieszczadach to żubry białowiesko-kaukaskie (nieudana ich introdukcja miała też miejsce w Gorcach), reszta to żubry białowiesko-nizinne. Prawie połowa polskich żubrów zamieszkuje w Puszczy Białowieskiej– 451 sztuki[12]. Poza tym żubry można spotkać w Puszczy Boreckiej – 70 sztuk, w Puszczy Knyszyńskiej – 54 sztuk, nadleśnictwie Wałcz (stado zachodniopomorskie) – 43 sztuki, Puszczy Niepołomickiej (małopolskie) – 26 sztuk, po 8 sztuk żyje od 2008 w okolicach Łobza i Dobrzan. W zamkniętych hodowlach w Polsce żyje 109 żubrów, w zagrodach pokazowych 14 sztuk, w ogrodach zoologicznych – 41 2008 w Pszczynie powstała Pokazowa Zagroda Żubrów, w której na blisko 10 hektarach są obecne poza żubrami: muflony, jelenie, daniele i maja 2012 Pokazową Zagrodę Żubrów otwarto w Bieszczadach w miejscowości Muczne w gminie Lutowiska. Na 9 hektarach powierzchni przebywa 18 żubrów (3 ze Szwajcarii, 7 z Niemiec, 3 z Belgii, 3 ze Szwecji i 2 sprowadzone z Francji).[13] [14] No nie wiem dokładnie. W Polsce to chyba najwięcej w puszczy Białowieskiej ;> blocked odpowiedział(a) o 19:59 Uważasz, że ktoś się myli? lub
Wilk jest tylko dodatkowym elementem, który nie powoduje tego, że powinniśmy unikać chodzenia do lasu. Jednak w przypadku możliwości spotkania się z wilkiem musimy zachować dużą ostrożność i myśleć logicznie. Wilków w lasach jest dużo i będzie coraz więcej, gdyż są to zwierzęta objęte ochroną. Dwa żubry z ośrodka hodowli w Puszczy Niepołomickiej pojechały do Hiszpanii. Podróż odbyła się w specjalnych drewnianych skrzyniach, zapewniających bezpieczeństwo zwierząt podczas transportu fot. Michał WieciechDwa żubry z Nadleśnictwa Niepołomice - Posia i Polinka II - wyruszyły w wielki świat: do zagród Finca Venta Cornejo y Las Hoyadas oraz La Serreta w Segowii w Hiszpanii. Wraz z mieszkankami Puszczy Niepołomickiej podróżowała tam szóstka żubrów z warszawskiego ogrodu zoologicznego oraz ośrodków w Gołuchowie i z Pszczynie. Wszystko - w ramach projektu kompleksowej ochrony żubra w Polsce, który wspólnie z Lasami Państwowymi realizuje SGGW/ Warsaw University of Life Sciences oraz Stowarzyszenie Miłośników Żubrów. Przedsięwzięcie jest finansowane z Funduszu - Co nas czeka w turystyce kosmicznej w 2022 roku?Żubry wyruszyły z Polski do Hiszpanii 10 stycznia. - Podróż odbyła się w specjalnie przygotowanych drewnianych skrzyniach, które zapewniają najlepsze bezpieczeństwo dla zwierzęcia podczas transportu. W czasie wycieczki żubry były karmione i pojone zgodnie z ustalonym wcześniej harmonogramem, a także sprawdzano, czy wszystkie dobrze znoszą podróż. Wszystkie całe i zdrowe dotarły do celu i teraz przemierzają hiszpańskie wyżyny – podaje Dariusz Dziektarz z zespołu ds. komunikacji społecznej Regionalnej Dyrekcji Lasów Państwowych w zwierząt zorganizowano w uzgodnieniu i przy współpracy Stowarzyszenia Miłośników Żubrów oraz Katedry Genetyki i Ochrony Zwierząt na Wydziale Hodowli, Bioinżynierii i Ochrony Zwierząt Szkoły Głównej Gospodarstwa Wiejskiego w takim „transferom” żubrów pomiędzy państwami w Europie tworzona jest metapopulacja, która zabezpiecza gatunek przed zagrożeniami czyhającymi na żubry w mniejszych stadach. Jak podaje RDLP w Krakowie, całą światową populację - liczącą obecnie ponad 9000 osobników, z czego ponad 2300 żyje w Polsce - odbudowano w oparciu o zaledwie 12 żubrów, które wybrano do reprodukcji z grupy 54 zwierząt ocalałych po I wojnie światowej. - Związana z tym wąska pula genowa zwiększa prawdopodobieństwo niebezpiecznego dla gatunku przebiegu wielu chorób, czemu przeciwdziałamy pomagając tworzyć kolejne stada, rozproszone po Polsce i Europie. W ostatnich latach już ponad 100 żubrów z Polski zasiliło takie zagraniczne stada, a od 1935 roku już w sumie ponad 450 zwierząt wspomogło restytucję tego gatunku poza granicami naszego kraju – informuje Regionalna Dyrekcja Lasów Państwowych w zjeść, podróżując po Małopolsce? Oto regionalne przysmaki!Relaksujący weekend? Tylko na termach. Oto najlepsze baseny w Małopolsce!Wieliczka. Wracają niedzielne kursy autobusów. Jedna linia do likwidacji Miodobranie 2021 w Wieliczce. Słodki czas w centrum miasta [ZDJĘCIA]Będą nowe połączenia MPK do Krakowa: dla Niepołomic i WieliczkiPociągi nie dojadą z Krakowa do Wieliczki. Szykują się duże zmianyPolecane ofertyMateriały promocyjne partnera

Według danych z 2013 roku w Polsce żyło 1377 żubrów, z czego większość (1138) w stadach wolnościowych (pięć populacji), z końcem 2017 liczba ta wzrosła do 1873 osobników, z końcem 2019 do 2269 zwierząt, a u schyłku 2020 do 2316.

Populacja wilka w 2020 roku liczyła 3 530 osobników. W ciągu 20 lat ich liczba zwiększyła się ponad 2-krotnie. fot. Arkadiusz Wojtasiewicz Ile żubrów żyje w Polsce? Jak powszechnie wiadomo, w Polsce znajduje się największa na świecie populacja żubra, zwierzęcia chronionego od XVI w. Od 1947 r. prowadzona jest w Polsce Księga Rodowodowa Żubrów, w której znajduje się imienny spis wszystkich żubrów żyjących w hodowli oraz liczebność żubrów żyjących na wolności. Wolno żyjące stada tego gatunku występują jedynie w Polsce, Rosji, Niemczech, Rumunii, na Białorusi, Ukrainie, Litwie i Słowacji. W 2020 r. liczebność tego największego europejskiego roślinożercy wyniosła 2 316 osobników, co stanowiło wzrost o 224% względem 2000 r. fot. Piotr Krzyżanowski Ile bobrów żyje w Polsce? Największym europejskim gryzoniem jest bóbr europejski (Castor fiber), objęty w Polsce ochroną od 1952 r. W 2020 r. odnotowano ok. 142,5 tys. bobrów. Od 2000 r. jego populacja zwiększyła się blisko Łukasz Kaczanowski/Polska Press Populacja głuszca Populacja głuszca w 2020 r. liczyła 529 osobników i wzrosła od 2000 r. o 12%, a w stosunku do 2019 r. zwiększyła się o 9%. Następne zdjęcia Ojcowski Park Narodowy. Ojcowski Park Narodowy (OPN) – park narodowy w Polsce, utworzony w 1956 roku. Znajduje się w województwie małopolskim, w powiecie krakowskim, około 16 km od Krakowa [3]. Położony jest na obszarze czterech gmin: Skała, Jerzmanowice-Przeginia, Wielka Wieś, Sułoszowa. Zajmuje powierzchnię 21,46 km² [4] . W Bieszczadach żyje 551 żubrów - wynika z tegorocznej inwentaryzacji. Pod koniec ubiegłego roku było prawie 500 osobników - poinformował PAP rzecznik Regionalnej Dyrekcji Lasów Państwowych (RDLP) w Krośnie Edward Marszałek. Dodał, że liczba żubrów została ustalona na podstawie monitoringu stad w bieszczadzkich nadleśnictwach. Monitoring prowadzony jest od 2011 z wykorzystaniem fotopułapek. Marszałek podkreślił, że w ostatnich latach można zaobserwować wyraźny przyrost liczebności żubrów. Przypomniał, że w 2012 r. doliczono się 256 dzikich żubrów, w 2013 r. - 270, rok później - 303. Rzecznik zwrócił uwagę, że coraz większa liczba żubrów powoduje więcej szkód w drzewostanach i w uprawach rolnych. "Powoduje to spadek akceptacji społecznej dla tego gatunku. Coraz więcej jest niezadowolonych z obecności żubra, bo szkody dotykają prywatnych właścicieli gruntów, stąd lokalna społeczność daje coraz mocniejsze sygnały, żądając +zabrania żubrów do lasu+" - powiedział Marszałek, który dodał, że strategia ochrony żubra z 2007 roku określała maksymalną liczebność tego gatunku w Bieszczadach na 400 osobników. Sprawom związanym właśnie ze szkodami wyrządzanymi przez żubry w uprawach rolnych i leśnych, jak również zagrożeniom chorobowym dla tych chronionych ssaków poświęcone było spotkanie komisji ds. ochrony żubrów. Komisja jest organem doradczym dyrektora RDLP w Krośnie. W skład komisji wchodzą naukowcy zajmujący się ochroną żubra, lekarze weterynarii, a także nadleśniczowie bieszczadzkich nadleśnictw, sprawujący bezpośrednio opiekę nad dzikimi stadami. W trakcie obrad komisji wojewódzki lekarz weterynarii Mirosław Welz przedstawił informację o stanie zdrowotnym stad wolnościowych w Bieszczadach oraz poinformował o stwierdzonych przypadkach gruźlicy u dzików na tym terenie. "W związku z tą sytuacją zaproponowano wykonanie diagnostycznego odstrzału wytypowanych osobników żubra w celu zbadania stanu zdrowotnego stad. Niepokój specjalistów budzi fakt, że coraz częściej przyczyną śmierci żubrów są choroby" - zaznaczył Marszałek. Tylko w latach 2011-2017 w zachodniej subpopulacji żubrów bieszczadzkich stwierdzono 37 przypadków śmiertelności, z czego na pewno 10 przypisać można było rozmaitego rodzaju jednostkom chorobowym lub patologiom. "Niestety, w wielu przypadkach stan znajdowanego truchła uniemożliwiał stwierdzenie przyczyny śmierci" - dodał rzecznik RDLP. Z kolei powiatowy lekarz weterynarii z Sanoka Stanisław Kaczor, poinformował w trakcie komisji o wzroście przypadków telazjozy u bieszczadzkich żubrów. To choroba wywoływana przez nicienie żerujące w gałce ocznej przeżuwaczy, przysparzająca wielu cierpień, a w konsekwencji doprowadzająca do śmierci zwierząt. "Z uwagi na to, że ma charakter zakaźny, komisja rekomenduje eliminację osobników zarażonych, jak też osobników osłabionych, szczególnie podatnych również na inne patogeny chorobotwórcze. Pierwszy przypadek telazjozy u bieszczadzkich żubrów stwierdzono w 2012 roku" - dodał Marszałek. W trakcie komisji prezes Stowarzyszenia Miłośników Żubrów prof. Wanda Olech poinformowała o planowanym w tym roku odłowieniu i przesiedleniu 9 bieszczadzkich żubrów do Rumunii. W Bieszczady pierwsze żubry sprowadzono w 1963 roku. Należą do rasy białowiesko-kaukaskiej. Są potomkami żubra z Kaukazu i samic bytujących w ogrodach zoologicznych i zwierzyńcach prywatnych. Żubry pochodzące z krzyżówek linii kaukaskiej z białowieską prowadzone są w odrębnej linii hodowlanej. Obecnie w stanie dzikim znajdują się one wyłącznie w Bieszczadach. W pozostałych ośrodkach w Polsce żyją żubry czystej linii białowieskiej. Tworzymy dla Ciebie Tu możesz nas wesprzeć.
Niezwykłe zachowanie żubrów 怜 ️ Ten "taniec" wokół młodych osobników to sposób na ich ochronę przed wilkami czyhającymi w krzakach W Polsce żyje
.