O tym, jak dokładnie wyglądało, możemy się przekonać z prywatnych zdjęć jednego z byłych bossów półświatka. 28.11.2023. Nowa Trybuna Opolska Zakazane zdjęcia po latach ujrzały

Facebook zabrania publikacji zdjęć z odsłoniętymi kobiecymi biustami. W tym przypadku usunął jednak fotografię, na której widzimy nie pierś, a łokieć jednej z użytkowniczek. Nie jest istotne, czy kobieta wstawiła zdjęcie na swój profil nieświadomie, czy też w ramach żartu - w obu przypadkach po prostu nie powinno ono zniknąć z portalu. (kliknij poniżej i udostępnij swoim znajomym!) Kylie Minogue z pluszakiem Zdjęcie nr 1 » Przeczytaj także: A gdyby Nokia 3310 była smartfonem? Galeria zdjęć Przed usuwaniem zdjęć nie ustrzegą się nawet gwiazdy. Dobrze, przez pierwszą sekundę ta fotografia znanej piosenkarki z pluszowym misiem może wydawać się dziwna. Szybko dostrzegamy jednak, że wokalistka trzyma po prostu mikrofon. Czy to aby na pewno wystarczający powód do kasowania zdjęcia? (kliknij poniżej i udostępnij swoim znajomym!) Matka, która wcale nie karmi Foto: Komputer Świat Zdjęcie nr 2 » Tym programem poprawisz swoje zdjęcia na Facebooka Moderatorzy zatrudnieni w Facebooku są przeczuleni na punkcie zdjęć matek, które karmią swoje dzieci piersią. Prawie wszystkie tego typu fotografie są usuwane niemal natychmiast po publikacji. W tym przypadku, przez nadgorliwość skasowano zdjęcie, na którym niemowlak ssie po prostu swój kciuk. (kliknij poniżej i udostępnij swoim znajomym!) Chłopiec z zespołem Downa Foto: Komputer Świat Zdjęcie nr 3 » Przeczytaj także: Fani Apple zachwycają się Androidem gdy... myślą, że to iOS Jakież było zdziwienie pewnej Amerykanki, gdy Facebook usunął opublikowane przez nią zdjęcie jej synka. Chłopiec cierpi na zespół Downa, i z tego powodu portal uznał tę fotografię za... niestosowną. (kliknij poniżej i udostępnij swoim znajomym!) Utrata wagi? To skandal! Foto: Komputer Świat Zdjęcie nr 4 Facebook zmiennym jest - moderatorzy kasują czasem półnagie zdjęcia otyłych osób, ale równocześnie odmówił publikacji fotografii kobiety, która straciła na wadze. Powód? "Promocja wyidealizowanego obrazu ciała". Jak widać, niektórych po prostu nie da się zadowolić. (kliknij poniżej i udostępnij swoim znajomym!) Łokcie w wannie Foto: Komputer Świat Zdjęcie nr 5 » Przeczytaj także: W Rosji giną od selfie, rząd interweniuje To kolejne zdjęcie, na którym w roli głównej występują łokcie. Pracownicy Facebooka uznali, że ręce użytkowniczki przypominają jednak coś innego i postanowili usunąć z serwisu gorszący materiał. (kliknij poniżej i udostępnij swoim znajomym!) Przeróbka z Photoshopa Foto: Komputer Świat Zdjęcie nr 6 Niewinna przeróbka zrobiona w Photoshopie? Nie dla Facebooka. Musimy przyznać, że to zdjęcie jest dość dziwne. Trudno nam sobie jednak wyobrazić, który punkt regulaminu serwisu narusza. (kliknij poniżej i udostępnij swoim znajomym!) Nieodpowiednia nazwa miasta Foto: Komputer Świat Zdjęcie nr 7 » Przeczytaj także: Aparat ze smartfona wykrył u dziecka nowotwór W tym zdjęciu nie ma kompletnie niczego złego. Problem w tym, że irlandzkie miasto Effin posiada nieodpowiednią nazwę. Słowo "Effin" jest bowiem używane w niektórych kręgach jako zamiennik popularnego anglojęzycznego przekleństwa na literę F. Cóż, najwyraźniej jeśli mieszkańcy Effin chcą zaistnieć na Facebooku, nie powinni przyznawać się do tego, skąd są. (kliknij poniżej i udostępnij swoim znajomym!) Piersi zakazane bez wyjątków Foto: Komputer Świat Zdjęcie nr 8 Niezależnie od tego, czy kobieta widniejąca na zdjęciu nie chciała pokazywać znajomym kawałka piersi, czy też zrobiła to rozmyślnie, reakcja Facebooka była zdecydowanie zbyt ostra. Zdjęcie prezentujące przecież przede wszystkim tatuaż zostało szybko zaklasyfikowane jako epatujące nagością i usunięte z portalu. (kliknij poniżej i udostępnij swoim znajomym!) Przytulanie Foto: Komputer Świat Zdjęcie nr 9 » Przeczytaj także: Facebook utworzy z Twoich zdjęć pokaz slajdów Dziwne ujęcie? Na pewno. Nie ma tu jednak przecież żadnych kontrowersji. Nie wiemy co skłoniło moderatorów Facebooka do usunięcia tego, niewinnego przecież, zdjęcia. (kliknij poniżej i udostępnij swoim znajomym!) Możesz również spróbować przywrócić usunięte zdjęcia z Facebooka z Kosza. Nie jest to jednak trwałe rozwiązanie. Aby to zrobić, trzeba będzie przenieść pliki do bezpiecznej lokalizacji. Być może będziesz musiał zalogować się na swoje konto na Facebooku i wprowadzić swoją nazwę użytkownika i hasło.
Zdjęcia z wtorku - 19 lipca / NadesłaneNa Starym Mieście w Głogowie nie wszędzie można wjechać samochodem. Niektórym kierowcom przy ul. Szewskiej lub na Rynku to jednak nie przeszkadza. Zobaczcie sami. Od naszej czytelniczki otrzymaliśmy zdjęcia samochodu dostawczego, który wjechał dziś na ul. Szewską. Nie byłoby w tym żadnego problemu gdyby nie fakt, że ulica ta jest zamknięta dla samochodów. – Usłyszałam tylko przez okno jak ktoś krzyczy, żeby uważał, bo tu się nie jeździ. Zobaczyłam samochód, nie mam pojęcia jak on przecisnął się obok Kaffki, gdzie stoją stoły i parasole dla klientów – mówi nasza czytelniczka. – Tutaj to jest norma, często wjeżdża jakiś samochód czy motocykl. Jak wychodzę ze swojego bloku to najpierw wyglądam czy nic nie jedzie bo można się zdziwić – dodaje. Ulica Szewska jest dosyć wąska i z obu jej stron stoją znaki zakazu - z jednej wjazdu, z drugiej zakazu ruchu w obu kierunkach. Co więcej od strony ul. Długiej postawiono słupki. To jednak kierowcom nie przeszkadza.– Kiedyś widziałam jak jeden chciał przejechać bramą na Rynek, ale musiał zawracać, bo przy wyjeździe na rynku stały zaparkowane auta – dodaje nasza własne oczy przekonaliśmy się też, że również istniejący od niedawna zakaz wjazdu na ul. Rynek nie przez każdego jest respektowany. Po drodze na ul. Szewską mieliśmy okazję zauważyć kobietę, która jedzie tam mimo znaku inne miejsca, w których kierowcy za nic mają zakazy? Dajcie znać w złamanie zakazu wjazdu grozi mandat w wysokości 250 złotych, a za złamanie zakazu ruchu w obu kierunkach 250 zł i 5 pkt karnych. Zobacz zdjęcia: Znaki zakazu? Słupki? Kierowcom na starówce w Głogowie to ni... Polecane ofertyMateriały promocyjne partnera
Jak usunąć zdjęcia z Facebooka? Usuwanie własnych zdjęć z użyciem komputera. Zarówno w przeglądarce internetowej jak i aplikacji mobilnej możesz usunąć cały album czy pojedyncze, niechciane czy stare zdjęcia. Rozpatrzmy wersję z usuwaniem na komputerze. Oto instrukcja:
Uwaga! Ta strona zawiera treści przeznaczone tylko dla dorosłych Jeśli nie masz 18 lat, nie powinieneś jej oglądać Data utworzenia: 1 września 2014, 13:40. Niektórzy powinni dostać zakaz korzystania z Facebooka. Zdjęcia, które wrzucają na swoje profile, napawają nas grozą! Jednak ci ludzie nie wiedzą, co to wstyd. Bez skrępowania publikują żenujące foty z imprez, wakacji, a nawet kąpieli! galeria Foto: BRAK /18 Najbardziej obciachowe foty z Facebooka BRAK Arbuzy zamiast stanika. /18 Najbardziej obciachowe foty z Facebooka BRAK /18 Najbardziej obciachowe foty z Facebooka BRAK Panowie, ta pani szuka męża. /18 Najbardziej obciachowe foty z Facebooka BRAK Zabawy w makronie. /18 Najbardziej obciachowe foty z Facebooka BRAK Co za macho! /18 Najbardziej obciachowe foty z Facebooka BRAK Co ta kobieta wyczynia? /18 Najbardziej obciachowe foty z Facebooka BRAK Błotne zapasy. /18 Najbardziej obciachowe foty z Facebooka BRAK Zazwyczaj to psy łapią patyk. /18 Najbardziej obciachowe foty z Facebooka BRAK Gorąca pogawędka w wannie. /18 Najbardziej obciachowe foty z Facebooka BRAK Sugestywna przekąska. /18 Najbardziej obciachowe foty z Facebooka BRAK Gorące laski. /18 Najbardziej obciachowe foty z Facebooka BRAK Dobrze, że misiu zakrywa co trzeba. /18 Najbardziej obciachowe foty z Facebooka BRAK Ktoś przesadził z samoopalaczem. /18 Najbardziej obciachowe foty z Facebooka BRAK Kąpiel z kotkiem. /18 Najbardziej obciachowe foty z Facebooka BRAK Czy to joga? /18 Najbardziej obciachowe foty z Facebooka BRAK Dobrze, że to tylko rękawiczka. /18 Najbardziej obciachowe foty z Facebooka BRAK Idą święta. /18 Najbardziej obciachowe foty z Facebooka BRAK Selfie ze szkolnej toalety. Masz ciekawy temat? Napisz do nas list! Chcesz, żebyśmy opisali Twoją historię albo zajęli się jakimś problemem? Masz ciekawy temat? Napisz do nas! Listy od czytelników już wielokrotnie nas zainspirowały, a na ich podstawie powstały liczne teksty. Wiele listów publikujemy w całości. Wszystkie historie znajdziecie tutaj. Napisz list do redakcji: List do redakcji Podziel się tym artykułem:
Zakazane zdjecia. von Bratkowski, Stefan: und eine große Auswahl ähnlicher Bücher, Kunst und Sammlerstücke erhältlich auf ZVAB.com. Od 24 lipca 2022 roku zmieni się organizacja ruchu w rejonie Pchlego Targu przy alei Kazimierza Wielkiego we Włocławku. Wojciech AlabrudzińskiOd niedzieli, 24 lipca zmieni się organizacja ruchu na dwóch ulicach przylegających do alei. Nie będziemy parkować gdzie popadnie przy Pchlim Targu przy alei Kazimierza Wielkiego. Zmieni się organizacja ruchu drogowego w rejonie Pchlego Targu organizowanego w każdą niedzielę na placu przy alei Kazimierza Wielkiego we Włocławku. Od 24 lipca na ulicach Duninowskiej i Rybnickiej zostanie ograniczona możliwość parkowania. Pojawi się tam także odpowiednie Chcemy uniknąć parkowania gdzie popadnie. Już teraz uczulam kierowców na przestrzeganie znaków. Przestrzeganiem przepisów zajmą się odpowiednie służby – deklaruje prezydent Marek Wojtkowski. Tak było na Pchlim Targu we Włocławku. Borówki, starocie, odzież [zdjęcia - 17 lipca]Tak było na Pchlim Targu w deszczową niedzielę [zdjęcia, 10 lipca 2022]Miasto w ten sposób porządkuje ruch w rejonie Pchlego Targu. Od niedzieli 24 lipca 2022 r. będzie obowiązywał zakaz zatrzymywania się w niedzielę w godzinach - po obu stronach jezdni na ul. Rybnickiej na odcinku od Al. Kazimierza Wielkiego do ul. Radyszyńskiej. Wygrodzenie słupkami uniemożliwi postój pojazdów na pasie zieleni na odcinku Al. Kazimierza Wielkiego od wyjazdu z terenu stacji paliwowej do wjazdu na teren Pchlego Targu. Nie będzie też możliwości wjeżdżania na pas zieleni zlokalizowany na skrzyżowaniu Al. Kazimierza Wielkiego i ul. przy alei Kazimierza Wielkiego będą patrolowane przez Straż Miejską. Wyciągane będą też konsekwencje. Mogą być słone. Dodajmy, iż obecnie za jedno stanowisko na Pchlim Targu trzeba zapłacić 100 zł. Opłata za wejście dla sprzedających bez pojazdów - 45 ofertyMateriały promocyjne partnera Korzystaj z Facebooka, aby udostępniać zdjęcia i filmy rodzinie i znajomym. Dowiedz się, jak: Udostępniać zdjęcia. Tworzyć albumy ze zdjęciami z konkretnego wydarzenia lub miejsca, np. przyjęcia urodzinowego lub wakacji. Zdecydować, kto może zobaczyć Twoje zdjęcia i albumy. Zarządzać znacznikami zdjęć.
Dodając kolejne zdjęcie na Facebooku lub Instagramie, większość użytkowników tych serwisów nie zaprząta sobie głowy ich późniejszym losem. Ci bardziej świadomi zwrócą jedynie uwagę na ustawienia prywatności, aby fotografie z ostatniej imprezy mogli zobaczyć tylko ich znajomi. Tymczasem poprzez udostępnienie w serwisie społecznościowym zdjęcia, filmu, grafiki bądź jakichkolwiek innych materiałów, użytkownicy de facto dają jego administratorowi wolną rękę w zakresie ich wykorzystania. Choć nie powoduje to przeniesienia na serwis prawa własności czy praw autorskich, kontrola nad materiałami zostaje poważnie osłabiona i często nie przywróci jej nawet ich usunięcie. Na jakiej podstawie serwis ma tak szerokie kompetencje i czy zwalnia to użytkowników z odpowiedzialności za to, co udostępniają? Zgadzam się, ale właściwie na co? Źródłem wszystkich uprawnień właścicieli serwisów społecznościowych względem treści dodawanych przez użytkowników jest najczęściej regulamin, akceptowany przy zakładaniu konta. Większość internautów czyni to nawet do niego nie zaglądając, co oczywiście nie zwalnia ich z jego przestrzegania. Taki regulamin staje się bowiem częścią umowy zawieranej pomiędzy użytkownikiem a serwisem i jest tak samo wiążący, jak gdyby został podpisany własnoręcznie. Choć akceptowanie regulaminów bez ich przeczytania nie jest czymś pozytywnym, pewnym usprawiedliwieniem jest ich znaczna długość. W pomysłowy sposób zobrazował ją Dima Yarovinsky (artysta z Izraela), który wydrukował na kolorowych kartkach regulaminy największych serwisów społecznościowych, z których następnie ułożył kilkumetrowe pasy (dzieło to można obejrzeć na stronie internetowej autora). Rekordowy pod względem długości okazał się regulamin Instagrama, liczący ponad 17 tysięcy słów, z których każde ma wpływ na sytuację prawną użytkownika. Wiele osób nadal sądzi, że serwisy społecznościowe działają “za darmo” i “dla wspólnego dobra”. Tymczasem za Facebookiem i Instagramem stoi jedna, amerykańska spółka o nazwie Facebook, Inc., której cele mają stricte komercyjny charakter. Wprawdzie nie pobiera ona opłat w pieniądzu, lecz w zamian za to żąda swobody w wykorzystywaniu treści udostępnianych przez użytkowników. W tym kontekście łatwo zrozumieć po co potrzebne są tak długie regulaminy – szerokie uprawnienia wymagają bowiem równie szerokich podstaw. Łańcuszki (nie)szczęścia Dowodem na nikłą świadomość zobowiązań, jakie użytkownicy nakładają na siebie akceptując regulamin Facebooka, są pojawiające się co jakiś czas tzw. “łańcuszki szczęścia”. Są to oświadczenia, których udostępnienie na prywatnej osi czasu ma uchronić przed wykorzystywaniem przez serwis zdjęć, filmów lub innych treści na nim udostępnionych. Nie mają one oczywiście żadnej wartości, gdyż jako jednostronne oświadczenia woli nie mogą zmienić umowy z serwisem, która jest czynnością dwustronną. Osoby udostępniające “łańcuszki” nie zabezpieczą nimi swoich treści, a jedynie dostarczą dobrego humoru żartownisiom, którzy je inicjują. Co (za naszą zgodą) mogą Facebook i Instagram? Z uwagi na fakt, że Facebook i Instagram należą od 2012 roku do jednego podmiotu, postanowienia regulaminów dotyczące dodawanych przez użytkownika treści są do siebie podobne. Stosowne fragmenty rozpoczynają się od uspokajającego oświadczenia, że użytkownik zachowuje prawo własności do wszystkich dodanych materiałów, a serwis nie wysuwa wobec nich żadnych roszczeń. Zaraz potem pojawia się jednak wymóg udzielenia serwisowi licencji na ich wykorzystanie, po czym następuje długa litania jej przymiotów. Na podstawie regulaminów Facebooka i Instagrama (treść licencji w obu serwisach jest identyczna), użytkownik udziela im: – niewyłącznej (oznacza to, że użytkownik może udzielić licencji na udostępnione materiały także innym podmiotom), – bezpłatnej, – zbywalnej (możliwej do przeniesienia na inny podmiot bez zgody użytkownika), – obejmującej prawo do udzielania sublicencji (dalszych licencji), – globalnej licencji, która zezwala na: – obsługiwanie, – wykorzystywanie, – dystrybuowanie, – modyfikowanie, – uruchamianie, – kopiowanie, – publiczne odtwarzanie lub wyświetlanie, – tłumaczenie, udostępnionych treści i tworzenie na ich podstawie materiałów pochodnych. Powyższa licencja pozwala tym serwisom na szerokie wykorzystywanie materiałów użytkowników, w tym także przekazywanie ich innym podmiotom. Oburzonym na takie uprawnienia należy przypomnieć, że sami się na nie zgodzili, ponadto właściciel Facebooka i Instagrama jako podmiot prywatny ma prawo ustalić takie reguły świadczenia usług. Pewną pociechą jest fakt, że udzielona licencja może być w każdej chwili odwołana poprzez usunięcie treści lub całego konta – w przypadku jednak, gdy zostały one wcześniej udostępnione przez inne osoby, nadal będą widoczne na ich profilach. Czy uprawnienia serwisów zwalniają użytkowników z odpowiedzialności za dodawane treści? Każdy użytkownik udostępniający na Facebooku czy Instagramie jakiekolwiek treści, jest z założenia traktowany jak ich właściciel lub osoba uprawniona do dysponowania nimi. Serwis nie weryfikuje prawdziwości tego założenia – nie ma takiego obowiązku, ponadto prewencyjne sprawdzanie każdego zdjęcia, filmu czy grafiki pod kątem ich zgodności z prawem oraz prawdziwości uprawnień użytkownika, doprowadziłoby zdecydowanie do jego paraliżu. Przeglądając serwisy społecznościowe, nietrudno natknąć się na przykłady treści naruszających prawa osób trzecich. Są to np. zdjęcia publikowane bez zgody autora lub zawierające wizerunek osoby, która nie wyraziła zgody na jego rozpowszechnienie. Niezgodne z prawem mogą być także ich przeróbki (np. memy) oraz materiały o charakterze jednoznacznie znieważającym, zniesławiającym, propagującym nienawiść lub stanowiące groźbę karalną. Mimo szerokich uprawnień przyznanych serwisom społecznościowym, pełną odpowiedzialność za dodawane treści ponosi użytkownik. Serwis jest w tym przypadku tylko narzędziem, ponadto prawna regulacja świadczenia usług drogą elektroniczną stanowi, że nie ponosi on odpowiedzialności za treści udostępniane za jego pośrednictwem (jeżeli jednak otrzyma zawiadomienie o bezprawnym charakterze tych treści, ma obowiązek uniemożliwić do nich dostęp – gdyby tego nie uczynił, odpowiadałby za to naruszenie). Oznacza to, że wszelkie roszczenia z tytułu naruszenia praw autorskich lub dóbr osobistych muszą być kierowane przeciwko użytkownikowi. Chociaż serwisy społecznościowe nie odpowiadają za treści użytkowników, nie oznacza to, że bezczynnie przyglądają się naruszeniom prawa, jakich dopuszczają się niektórzy z nich (stanowi to bowiem kłopot wizerunkowy). Jeżeli czyny te mają charakter uporczywy, regulaminy najczęściej przewidują możliwość usunięcia bezprawnych treści przez administratora, a także zablokowania lub usunięcia konta naruszyciela. Niezależnie, serwisy stosują algorytmy automatycznie wykrywające i usuwające najbardziej oczywiste naruszenia (np. zdjęcia o charakterze pornograficznym lub przedstawienia symboli takich jak swastyka). Podsumowanie Choć użytkownik publikujący zdjęcie np. na Facebooku zachowuje do niego wszelkie prawa, rzeczywista kontrola nad jego wykorzystaniem zostaje ograniczona. Wystarczy, by udostępniła je u siebie choć jedna osoba, by pozostało widoczne w serwisie nawet po usunięciu konta autora, nie wspominając o możliwości jego pobrania bezpośrednio na komputer lub smartfon. Warto zatem zachowywać umiar w dzieleniu się swoją prywatnością i umieszczać w sieci tylko takie zdjęcia, które rzeczywiście można udostępnić publicznie. Nie wolno także zapominać, że pełną odpowiedzialność za treści publikowane w serwisie społecznościowym ponoszą użytkownicy. Fakt, że wielu z nich niespecjalnie się tym przejmuje i nie ponosi za to konsekwencji nie oznacza, że będzie tak w każdym przypadku. Naruszenia prawa na Facebooku i Instagramie są tak samo nielegalne, jak dokonane w innych miejscach, i przy wystarczającej determinacji poszkodowanych, możliwe jest pociągnięcie ich autora do prawnej odpowiedzialności. W takiej sytuacji, „ban” albo usunięcie konta w serwisie będzie jego najmniejszym problemem. Autorka: adwokat Magdalena Korol >>> Przeczytaj również: Kto ma prawa autorskie do tatuażu?

Usuń zdjęcia z Facebooka na telefonie komórkowym. Jeśli chcesz usunąć zdjęcia z aplikacji mobilnej Facebook, oto jak możesz to zrobić z telefonu. Krok 1: Otwórz swój Facebook. Otwórz aplikację Facebook na swoim telefonie. Jeśli jesteś już zalogowany, zostaniesz od razu przekierowany na stronę News Feed.

Egipski rząd szykuje się do zmiany przepisów dotyczących fotografowania i filmowania w kraju. Decyzja już teraz wywołuje spore kontrowersje wśród turystów i fotografów. W nowych zasadach niedozwolone będą zdjęcia „uderzające w wizerunek kraju”. Ale nikt do końca nie wie, co to znaczy. Sprawdź najlepsze oferty na wczasy W ostatnich miesiącach turyści coraz częściej skarżyli się na niepokojący proceder dotyczący fotografowania i filmowania. Regularnie zdarzało się bowiem, że sprzęt był konfiskowany, służby zwracały uwagę, że obowiązuje zakaz fotografowania lub wymagały odpowiedniej licencji – choć dotyczyło to popularnych miejsc turystycznych. O sytuacji zrobiło się na tyle głośno, że rząd postanowił nieco ujednolicić i jasno określić zasady dotyczące fotografowania i filmowania przez turystów. I zaskoczył ich jeszcze z nowymi zasadami, które rząd planuje wprowadzić w najbliższym czasie, zakazane będzie robienie zdjęć lub filmów, które będą szkodzić Egiptowi. Dodatkowo mają zostać wprowadzone zasady dotyczące fotografowania dzieci i robienia zdjęć w celach komercyjnych.– Całkowicie zabrania się robienia lub udostępniania zdjęć scen, które mogą w taki czy inny sposób zaszkodzić wizerunkowi kraju – poinformowało Ministerstwo Turystyki ma więc mowy o jakichkolwiek zdjęciach uderzających w wizerunek Egiptu. A co to konkretnie znaczy? Tego nie wie nikt, a taki zapis zostawia ogromne pole do interpretacji. I właśnie to niepokoi turystów i fotografów najbardziej. Każdy może to bowiem rozumieć zupełnie inaczej, a my – zupełnie nieświadomie – możemy wpakować się w liczyć, że wraz z opublikowaniem przepisów, zostaną one nieco doprecyzowane.
Naprawdę lubię odrive. Aplikacja jest niesamowicie zaprojektowana z eleganckim interfejsem użytkownika i nawigacją. Możesz go użyć do synchronizacji z wieloma innymi aplikacjami oprócz Facebooka. Umożliwia także tworzenie kopii zapasowych, przeglądanie i organizowanie zdjęć z Facebooka na komputerach i urządzeniach mobilnych. 5.
Program Clearview AI potrafi odszukać człowieka na podstawie jednego AI to program stworzony przez startup Hoan Ton-Thata. Programista ten opracował narzędzie, które wykorzystuje sztuczną inteligencję do rozpoznawania wizerunków osób z wgranych do aplikacji zdjęć. Programem zainteresowały się organy ścigania. Wynalazek byłby interesującym i może nawet korzystnym narzędziem, gdyby nie fakt, że stworzono go z naruszeniem regulaminów i prywatności. Baza twarzy zbudowana została bowiem bezpośrednio ze zdjęć i filmików udostępnianych przez użytkowników Facebooka i innych podobnych mu stron, np. YouTube'a. Na oficjalnej stronie programu Clearview AI widnieje informacja, że do pracy aplikacji używane są wyłącznie dane ustawione jako publiczne, jednak metodologia tworzenia bazy danych w ten sposób wzbudza kontrowersje. Dokładny model działania Clearview AI nie jest znany, wiadomo jednak, że po wgraniu fotografii wybranej osoby program wyświetla wszystkie inne dostępne w bazie zdjęcia tego człowieka wraz z informacjami o tym, gdzie w internecie jego fotki się pojawiły. Oficjalnie aplikacja ma służyć do zmniejszania skali przestępstw, gdyż dzięki wykrywaniu twarzy łatwiej będzie dotrzeć do sprawców zdarzeń kryminalnych. Służby ze Stanów Zjednoczonych poinformowały w rozmowie z „New York Times", że narzędzie jest przydatne i sprawdza się w badaniu mniejszych i większych wykroczeń. Przedstawiciele prawa ujawnili jednak, że nie wiedzą, w jaki sposób narzędzie działa i kim jest jego twórca. W redakcji sprawdzono zatem działanie aplikacji. Dziennikarz udostępnił do testów swoje zdjęcie i po wgraniu go do programu po kilku sekundach uzyskał wiele danych na swój temat. Źródłami informacji były inne jego zdjęcia udostępnione w internecie. Szef startupu przyznał, że jest w posiadaniu trzech miliardów fotografii. Przynajmniej część z nich została pozyskana z naruszeniem regulaminów stron, na których były udostępniane. Jak przyznaje twórca Clearview AI, „nikomu to nie przeszkadza, bo aplikacja okazała się przydatna". Nic dziwnego – ogrom zdjęć w programie znacząco zwiększa szanse na wyśledzenia sprawcy. Dla porównania: FBI dysponuje bazą „tylko" 400 milionów zdjęć. fot. Alex Iby – Unsplash
Jedną z nich jest sprawdzenie folderu „Usunięte elementy” na koncie Facebooka. Czasami usunięte zdjęcia mogą tam trafić i można je przywrócić. Warto również skorzystać z funkcji „Archiwum” na Facebooku, gdzie przechowywane są wszystkie zdjęcia i posty, które zostały ukryte z profilu.
Smród starego, wilgotnego dywanu. Ściany pokryte farbą w kolorze zgniłej żółci. Trudny do rozpoznania szum z innego pokoju. Jeśli te rzeczy są wam znajome, prawdopodobnie odwiedziliście Backrooms. Co to tak naprawdę oznacza?Tak długo jak istnieje internet, tak stare są creepypasty. To krótkie, przerażające historie, które są zmyślone lub przez realistyczny opis wydają się być prawdziwe. Ich autorzy są zazwyczaj anonimowi, ukryci za pseudonimami. Kiedy creepypasta z otchłani internetowych forów wybije się do mainstreamu, zaczyna żyć własnym życiem. Ludzie dopowiadają kolejne elementy do historii, aby nadać jej "Pawełek" sprzedaje pączki z mięsem dzieci? Nie, to MEM, który zaszedł za dalekoJak przeżyć LATO? Summerhacki z TikToka, które ujęły moje serce 🍦GIGACHAD to chłop jak dąb z incelskich memów. Czy istnieje naprawdę?Czosnek do nosa na katar? "GENIALNA" porada tiktokerów przeraża lekarzyZrobił buty z papierków po lodach Ekipy. Fani Friza oszaleli na ich punkcieChevronCreepypasty mogą zyskać status popkulturowej ikony. Właśnie tak stało się w przypadku chyba najsłynniejszej creepypasty w historii, czyli Slendermana. Zaczęło się od opisu wysokiego, ubranego w garnitur człowieka bez twarzy, który chodzi po lesie i porywa dzieci. Skończyło się na grach wideo i filmie nakręconym przez Hollywood w 2018 roku. Podobny los prawdopodobnie spotka - co to jest?W języku angielskim backrooms oznacza miejsce na zapleczu. Pomieszczenie, do którego przeciętni ludzie nie mają wstępu. Jeśli Backrooms istnieją naprawdę, to uwierzcie, że bardzo chcecie być tymi zwykłymi ludźmi, którzy nie mogą wejść na zaplecze...12 maja 2019 roku anonimowy użytkownik forum 4chan rozpoczął wątek, w którym zaprosił innych użytkowników do publikowania zdjęć wywołujących niepokojące wrażenie. Jedną z odpowiedzi była fotografia przedstawiająca wnętrze biura z obskurnymi żółtymi ścianami i fluorescencyjnym - co to? (4chan)Inny forumowicz skomentował zdjęcie, dopisując do niego historię Backrooms: Jeśli nie jesteś wystarczająco ostrożny i wypadniesz z rzeczywiści w niewłaściwych miejscach, trafisz do Backrooms, które wypełniają smród wilgotnego dywanu, szaleństwo żółtego koloru i nieustający szum jarzeniowych lamp. Jest to sześćset milionów mil kwadratowych losowo generowanych pomieszczeń biurowych, w których możesz się - co to? (4chan)Zdjęcie na 4chan zauważył Chris Frewerd, który w 2019 roku miał 16 lat. Chłopakowi tak spodobała się koncepcja Backrooms, że napisał na ten temat opowiadanie na Reddicie. W krótkim czasie fascynacja ideą labiryntu składającego się z pomieszczeń biurowych wybiła się do mainstreamu. Memy i klipy wykorzystujące Backrooms zawładnęły Twitterem i - co to? (Twitter)Klipy z hasztagiem #backrooms wygenerowały na TikToku ponad 2,1 miliarda wyświetleń!Wątek na Reddicie poświęcony Backrooms posiada 157 tys. członków. Społeczność rozwija creepypastę, rozmawiając na temat poziomów, z których składają się Backrooms. Internauci tworzą mapy i makiety biurowego labiryntu. Według najpopularniejszej teorii Backrooms składają się z trzech poziomów: 0, 1 i 0 wygląda tak jak na zdjęciu z forum 4chan. Zamieszkują go zdeformowane, humanoidalne istoty, których za wszelką cenę należy 1 cechuje się industrialną architekturą, w tle rozbrzmiewają mechaniczne odgłosy i czyjeś krzyki. Pomieszczenia wypełniają nisko zawieszona mgła, na podłodze są kałuże. Poziom 1 jest ciemniejszy niż poziom 0 - tutaj jarzeniówki częściej migotają, a kiedy gasną, wówczas wychodzą "istoty".Najgorszy jest poziom 2, który składa się z ciemnych tuneli, gdzie panuje wysoka temperatura. Jedynym sposobem, aby przeżyć na tym poziomie, jest przyjąć do wiadomości, że z Backrooms tak naprawdę nie ma uczucia wywołują Backrooms?Chris Frewerd twierdzi, że fascynacja ideą Backrooms ma swoje źródło w specyficznej nostalgii odczuwanej przez młode pokolenie. - Wiele osób dorastało na początku lat 2000., kiedy wiele rzeczy z przeszłości pozostawało w niezmienionym przypominają Frewerdowi bibliotekę w jego rodzinnym mieście w Kansas, starą szkołę i place zabaw wewnątrz centrów handlowych. Jest to przestrzeń liminalna - znajdująca się na granicy starego i nowego, znanego i Kiedy po raz pierwszy zobaczyłem zdjęcie Backrooms, byłem zaskoczony - twierdzi użytkownik Reddita o pseudonimie Litbeep. - Poczułem tęsknotę, nostalgię i niepokój, kiedy zapoznałem się z fotografiami nieumeblowanych, żółtych, pogrążonych w półmroku Patston z serwisu Happy Mag określiła Backrooms jako ideę umiejscowioną gdzieś pomiędzy teoriami spiskowymi o UFO i Strefie 51, filmem Lśnienie Stanleya Kubricka, miejską legendą o Herobrine z Minecrafta i filmem US z 2019 roku. Portal Dazed nazwał Backrooms przykładem "internetowego folkloru".Backrooms - seria filmowaOd stycznia 2022 roku 16-letni youtuber publikuje na kanale Kane Pixels serię horrorów, których akcja rozgrywa się w uniwersum Backrooms. Filmy są stylizowane na materiały found footage, które nagrał nastolatek, przez przypadek wypadając z rzeczywistości do innego świata. Filmy trzymają bardzo wysoki poziom i to właśnie od nich polecam wam zacząć przygodę z Backrooms (Found Footage)Psst. Idea Backrooms zainspirowała Dana Ericksona do nakręcenia serialu Severance. Możecie go obejrzeć na Apple TV+.Severance — Official Trailer | Apple TV+Źródła: Z cyklu zdjęcia zakazane Coś dla ludzi o silnych nerwach GT1 było tak przepięknym samochodem, iż nawet próbowano je kopiować. Pisaliśmy o przedniej Jakieś 3 lata temu ArsTechnica zwróciła uwagę na problem z permanentnym usuwaniem zdjęć z Facebooka. Tak naprawdę, usuwając zdjęcia, usuwaliśmy jedynie możliwość ich przeglądania z poziomu Facebooka - same zdjęcia zaś były wciąż dostępne poprzez bezpośrednie linki. Cóż, jeśli 3 lata temu usunąłeś ja... Jakieś 3 lata temu ArsTechnica zwróciła uwagę na problem z permanentnym usuwaniem zdjęć z Facebooka. Tak naprawdę, usuwając zdjęcia, usuwaliśmy jedynie możliwość ich przeglądania z poziomu Facebooka - same zdjęcia zaś były wciąż dostępne poprzez bezpośrednie linki. Cóż, jeśli 3 lata temu usunąłeś jakieś zdjęcia z FB, to bardzo możliwie, że zdjęcia te wciąż są na serwerach FB. I wciąż są dostępne. A FB się tłumaczy... … Tłumaczy się, że ich stary system nie zawsze usuwał zdjęcia z serwerów. Ale teraz już pracują nad nowym systemem. I nowy system na pewno usunie te zdjęcia. Po 3 latach... W wielkim skrócie, działało to tak, że jeśli usunąłeś zdjęcie z Facebooka, to usunąłeś je jedynie z dostępności przez interfejs. Ale jeśli ktoś był przezorny i zapisał sobie link bezpośredni do zdjęcia, to mógł je wyświetlić bez problemu, bowiem zdjęcie fizycznie i całkowicie usuwanie nie było. I można je było zobaczyć, ściągnąć i posłać w sieć dalej. Ah, były to czasy, kiedy FB zupełnie miał nikłą chęć chronienia naszej prywatności :). Minęły jednak trzy lata i jak donosi ArsTechnica, Facebook wciąż problemu nie rozwiązał, a stare zdjęcia, jeśli tylko posiadasz bezpośredni link, wciąż są dostępne. FB obiecywał rozwiązanie tej kwestii już za pierwszym razem, gdy AT zgłosiło problem. Obiecywał też rozwiązanie problemu rok później. I obiecuje rozwiązanie problemu teraz. Oczywiście, tak przy okazji, Facebook usunął zdjęcia osoby z AT, która problem wykryła i nagłośniła. Dziwnym trafem, te zdjęcia usunąć się dało - zdjęć pozostałych już się nie dało. Ale bez obaw, bowiem Facebook już pędzi na ratunek. Pracują właśnie nad systemem, który będzie na 100% pewności usuwał zdjęcia w ciągu 45 dni od daty zgłoszenia obrazka do usunięcia. Choć, jak przedstawiciel FB tłumaczy, system wciąż jest w czasie “produkcji”, więc zapewne kilka miesięcy zleci, zanim FB wszystko uruchomi. A potem dokona migracji absolutnie wszystkich zdjęć. I już na pewno wszystko będzie działać. Czy po 3 latach od wykrycia problemu doczekamy się w końcu rozwiązania? Tego nie wiem, za to wiem bardzo dobrze, że tego typu historie powinny pojawiać się na stronie rejestracji konta na FB, nie wspominając o innych serwisach społecznościowych. Ot, kolejny dowód na to, że jak coś wrzucisz do sieci, to rzecz ta tak szybko nie zniknie - o ile w ogóle kiedykolwiek zniknie. Ale ponieważ na żaden większy impuls elektromagnetyczny się nie zanosi, to lepiej wciąż uświadamiać ludzi, że pewnych rzeczy się do Internetu nie wrzuca :). Facebookowi będę kibicował, by w końcu rozwiązali problem zdjęć sprzed lat, bo jak artykuł na AT ktoś z Komisji Europejskiej przeczyta, to się do niebieskiego tyłka dobiorą :). Źródło: 1
Kliknij na ikonę hamburgera (trzy poziome kreski), znajdującą się w prawym, górnym rogu ekranu a następnie przejdź do swojego profilu. Kliknij na ikonę aparatu znajdującego się przy Twoim zdjęciu w tle. U dołu ekranu pojawi się menu, z którego wybierz opcję „Wyświetl zdjęcie w tle profilu”. Pojawi się fotografia.
Zwykle rozmawiając o prywatności w internecie w kontekście udostępniania informacji mówi się o tym, że co raz wrzucone do sieci pozostanie w niej na zawsze. Czasem jednak sytuacja jest odwrotna, a błąd w zabezpieczeniach na portalu Facebook pozwalał użytkownikom usuwać nienależące do nich albumy ze zdjęciami. Jeśli chcielibyście teraz zrobić dowcip swoim znajomym mam niestety dla was złą wiadomość. Facebook załatał lukę po tym jak jej odkrywca, Laxman Muthiyah, zgłosił ją administratorom portalu. Nie tylko internauta zachował się właściwie nie przekazując informacji grupom przestępczym łasym na takie smaczki, ale też twórcy portalu przekazali mu nagrodę w wysokości 12,5 tys. dol. w ramach programu Bug programistom za odkrywanie luk w zabezpieczeniach usług sieciowych w ramach programów bug bounty to popularna praktyka. W zeszłym roku firma Marka Zuckerberga odebrała i rozpatrzyła pozytywnie blisko trzysta takich zgłoszeń i tyle też wpisów z podziękowaniem trafiło na specjalną podstronę internetową na portalu. Wykorzystanie błędu do usuwania zdjęć na Facebooku nie było wbrew pozorom takie trudne. Laxman Muthiyah znalazł sposób, żeby przekonać portal, że jest właścicielem albumu ze zdjęciami utworzonego przez innego użytkownika. Wykorzystał do tego platformę Graph API. W tym celu stworzył nowego użytkownika bo przetestowania tego rozwiązania i faktycznie mu się to wykorzystaniem tego błędu można było się dobrać do wszystkich zdjęć, które atakujący mógł wyświetlić. Większość zdjęć w prywatnych albumach była bezpieczna, ale niektóre z fotografii jak np. awatary są zawsze udostępniane jako publiczne i można było je w ten sposób usunąć. Facebook do sprawy podszedł bardzo poważnie i załatał lukę w dwie godziny. W tym przypadku zarówno postawa odkrywcy błędu, jak i reakcja Facebooka była wzorowa. W systemach informatycznych tworzonych przez ludzi zawsze mogą wystąpić błędy, a najważniejsze jest by nie wykorzystać ich istnienia do niecnych celów i w porę je pamiętać, że podobnych nieodkrytych błędów w usługach internetowych jest zapewne jeszcze mnóstwo. Wrzucając pliki do sieci nie tylko należy mieć świadomość, że wszystkie dane mogą zostać wykradzione, ale też należy robić cyklicznie niezależne kopie zapasowe.
Gdy osadzisz film, dodany zostanie jedynie odtwarzacz wideo. Aby osadzić film: Otwórz Facebooka na komputerze. Przejdź do filmu, który chcesz osadzić. Kliknij pozycję i wybierz opcję Osadź. Pamiętaj, że ta opcja będzie widoczna tylko w przypadku ustawienia grupy odbiorców jako publicznej. Skopiuj wyświetlony kod i wklej go do
W każdym razie nie wolno publikować ich zdjęć bez pozwolenia. Jeśli więc masz konto na Facebooku, Instagramie czy Twitterze i uwielbiasz chwalić się zdjęciami, upewnij się, czy nie łamiesz prawa. Planujesz wyjazd fotograficzny? Koniecznie sprawdź, jakie przepisy obowiązują w wybranym miejscu. Warto wydrukować sobie w języku danego kraju podstawę prawną i w przypadku kłopotów – powołać się na nią. Wolność panoramy - nie wszędzie! Trzeba pamiętać, że bardzo ważna jest tzw. „wolność panoramy” – to prawo obowiązujące np. Polsce, Niemczech, Szwajcarii, Norwegii i Turcji. Pozwala na fotografowanie i swobodną publikację zdjęć – także komercyjną np. na Facebooku czy Instagramie, w reklamie produktów i firm – przedstawiających zarówno prywatne, jak i publiczne budynki, dzieła sztuki, pejzaże. Ale pod jednym warunkiem: jeśli obiekty są elementem szerszej panoramy, widoku, przestrzeni publicznej. Prawo to jednak nie działa we Francji, Włoszech czy na Ukrainie, w Nepalu, Mongolii, Jordanii i Indonezji. Inaczej jest w USA, Rosji, Argentynie, gdzie wolność panoramy nie dotyczy publicznych wnętrz i wyklucza dzieła sztuki. Za to swobodnie można fotografować publiczne wnętrza w Australii, Wielkiej Brytanii czy Indiach – tu obostrzenia dość często dotyczą np. czasowych wystaw czy w ogóle wystaw obrazów, rzeźb. Tyle teorii. W praktyce może być jednak inaczej. W praktyce... W Błękitnym Meczecie w Stambule nie miałem szans fotografować, ale już w Hagia Sophia – obecnie muzeum – mogłem to robić do woli. Również na krakowskim Wawelu fotografujący muszą mierzyć się z bezprawnym zarządzeniem dyrekcji zakazującym fotografowania i publikacji zdjęć. Informacyjny chaos, prawda? Na dodatek wykorzystanie zdjęć, np. na prywatnym blogu, na którym są reklamy, może być uznane za użycie komercyjne. Możemy wówczas narazić się na konsekwencje prawne i finansowe. Wiele znanych budowli na całym świecie chroni prawo autorskie twórców – architektów – i wszelkie formy publikacji potrzebują tzw. property release, czyli pisemnego pozwolenia, zazwyczaj płatnego. Fotografować na prywatne potrzeby można prywatne budynki – także te z tabliczką „zakaz fotografowania”, który to zakaz jest raczej wolą właściciela niż prawem. Warunek jest jeden: zdjęcia robimy z przestrzeni publicznej (np. z ulicy, wzgórza etc.), a nie z prywatnego terenu. Miejsca w Polsce, w których obowiązuje zakaz lub ograniczenie fotografowania, to zazwyczaj instalacje militarne, fabryki zbrojeniowe czy o kluczowym znaczeniu strategicznym – tamy, niektóre mosty. Bez pytania o zgodę można fotografować na dworcach kolejowych. Umownie Prócz praw pisanych istnieją też te wynikające z ograniczeń religijnych czy tradycji. Każdy fotograf wie, że w krajach muzułmańskich nie można fotografować ludzi. Mam z tym różne doświadczenia: w Pakistanie reakcje były dość gwałtowne – lepiej było nie wyciągać aparatu. W Egipcie – nie miałem z tym problemu. W Iranie – jeśli tylko w kadr nie weszły kobiety – nikt nie zwracał na mnie uwagi. Rajem dla portrecistów jest buddyjska Sri Lanka czy Wietnam. Tam ludzie uśmiechają się i dziękują za zdjęcia! Jedyny wyjątek – słynni rybacy łowiący na palach u wybrzeży Sri Lanki. Zdecydowanie oponują. Fotografując ludzi i myśląc o sprzedaży zdjęcia, potrzebujesz podpisa­nego przez nich tzw. model release, czyli pisemnego pozwolenia na takie działanie. Zdjęcia grup osób w miejscach publicznych możesz swobodnie publikować na blogach. Ważne, by kontekst fotografii nie był dla nich krzywdzący czy obraźliwy. Dlatego fotografuj z głową! Warto sprawdzać Jeśli chcesz być pewien, że niewinne fotografowanie nie skończy się otrzymaniem rachunku na wiele tysięcy euro – zajrzyj na stronę i sprawdź, co można, a czego zabrania się fotografować, publikować i wykorzystywać komercyjnie. Zobacz miejsca, w których obowiązuje zakaz fotografowania >>> Tekst: Piotr Trybalski
Warto też zapisywać zdjęcia w maksymalnej jakości – wtedy kompresja Facebooka będzie najmniejsza. Przykładowo, zdjęcie o rozdzielczości 2048 px zapisane w Photoshopie w jakości 12 miało na dysku 2,07 MB, a po pobraniu z Facebooka 306 KB. To samo zdjęcie zapisane w jakości 10 miało na dysku 845 KB, a po pobraniu z Facebooka 288 KB.
Facebook ogłosił zakazane słowa. Nie używaj ich, bo cię zablokuje (LISTA ZAKAZANYCH SŁÓW) Jeden z najpopularniejszych serwisów społecznościowych na świecie ma nowy regulamin. Facebook wprowadził nowe zasady i nakazy. W regulaminie jest lista słów,... 24 kwietnia 2018, 14:11 Przemoc, nagość, bezpieczeństwo, zakazane słowa. Facebook ma nowy regulamin. Musisz go zaakceptować do 25 maja. Od jakiegoś czasu Facebook "męczy" swoich użytkowników akceptacją zmian w regulaminie. Jak się okazuje nowy regulamin jest jeszcze bardziej szczegółowy i należy... 25 kwietnia 2018, 13:03 Facebook ma nowy regulamin. Posypią się bany? Za te słowa Facebook może zablokować twoje konto! Facebook ma nowy regulamin. Użytkownicy największego portalu społecznościowego mają czas na jego zaakceptowanie do 25 maja, czyli do dnia, w którym wchodzi w... 25 kwietnia 2018, 12:02
W opcjach zaznaczamy pole „Zdjęcia (Zapisz przychodzące zdjęcia w Galerii)”.Tak, można pobrać wszystkie zdjęcia z messengera. Aby to zrobić, należy otworzyć aplikację messenger i przejść do opcji ustawień. Następnie należy wybrać opcję „pobierz wszystkie zdjęcia” i zdjęcia zostaną pobrane na telefon. Puck i okolice - zakaz kąpieli na kąpielisku w Pucku Adam OtrompkaPo wycieku ścieków do Zatoki Puckiej obowiązuje zakaz kąpieli w Pucku, ale ani w poniedziałek, ani we wtorek ( w wodzie nie brakuje turystów, windsurferów i żeglarzy. Co na to sanepid w Pucku? - Ludzie sami podejmują świadome decyzje - mówi Aleksandra Lange z Powiatowej Stacji Sanitarno-Epidemiologicznej w poniedziałku obowiązuje zakaz kąpieli na kąpielisku w Pucku, ale dzień w dzień w wodzie Zatoki Puckiej bez problemu znajdziemy początkujących windsurferów, żeglarzy, czy po prostu amatorów pluskania się w Pucyfiku. Ten wprowadzili - niezależnie od siebie - MOKSiR w Pucku (czerwona flaga) oraz Państwowy Powiatowy Inspektor Sanitarny w Pucku. Plażowicze mają się trzymać z daleka od wody do środy bo obostrzenie zostało wydane:- (...) W celu ochrony zdrowia osób przebywających na kąpielisku w Pucku - informowała w oficjalnym komunikacie Aleksandra Lange, zastępca Państwowego Powiatowego Inspektora Sanitarnego w sanepidzie w Pucku podkreślają, że zakaz dotyczy tylko terenu kąpieliska, a więc fragmentu plaży schowanej za molem i portem jachtowym. - Zakaz jest prewencyjny. Wprowadzony po to, by ograniczyć kontakt z ewentualnymi zanieczyszczeniami mikrobiologicznymi - podkreśla Aleksandra Lange. - W poniedziałek pobraliśmy próbki na kąpielisku, wyniki mają być znane w środę Do tego czasu lepiej do wody nie z surferami, albo plażowiczami, którzy wchodzą do wody w bezpośrednim sąsiedztwie strzeżonego kąpieliska w Pucku? Zakaz łamany był na kąpielisku w Pucku i w wakacyjny poniedziałek ( i we wtorek ( Ludzie do wody wchodzili też z tzw. Zielonej Plaży, z drugiej strony mola. Tu, teoretycznie, ryzyko nałykania się skażonej ściekami wody jest dużo większe niż na sanepidzie w Pucku tłumaczą, że to w zasadzie nie ich problem. Ani surferów, ani żeglarzy, ani kąpiących się w Zatoce Puckiej nikt z wody wyciągał nie Mamy nadzór tylko nad wyznaczonymi obszarami. Tu wprowadziliśmy zakaz. W ogólnodostępnych miejscach do kąpieli ludzie sami świadomie podejmują decyzje, czy chcą wchodzić do wody - tłumaczy Aleksandra Lange. - Logiczne jest, że jeśli zakaz dotyczy terenu położonego kilkadziesiąt metrów dalej, to ryzyko wystąpienia skażenia może być w tym, że na plaży w widocznym miejscu trudno znaleźć informację o zamkniętym kąpielisku, albo niedzielnym wycieku ścieków do Zatoki Puckiej. Także na stronie internetowej lub oficjalnym fanpejdżu Pucka informacje o potencjalnym ryzyku dla zdrowia turystów nie są już specjalnie eksponowane. Wprawdzie w niedzielę na Facebooku stosowna informacja była, ale później została przykryta relacjami z TEŻ:Policja przesłucha pracowników oczyszczalni w związku z awarią rurociągu zrzutowego między Puckiem a oczyszczalnią w Swarzewie | ZDJĘCIAWładze Pucka powinny inaczej podejść do akcji informacyjnej? Np. w widocznych miejscówkach przy wodzie lub molo rozmieścić informacje - ostrzeżenia? Nie muszą - usłyszeliśmy od inspektorów. - Informacje o zagrożeniu i ściekach w zatoce poszły w świat. Są dostępne w Internecie, w mediach też się o tym głośno i szeroko mówiło. Ludzie mają więc świadomość ponoszonego ryzyka - argumentuje szefowa Powiatowej Stacji Sanitarno-Epidemiologicznej w sanepidzie w Pucku dotychczasowe działania urzędników zbierają dobre noty. - W mojej ocenie miasto do tej pory zrobiło też, co mogło: zgłosiło zagrożenie, zamknęło kąpielisko, czeka na wyniki badań Zatoki Puckiej, przy molo, oficjalnie nie jest kąpieliskiem - zwracają uwagę inspektorzy sanitarni. Na to nie zezwalają też inne przepisy Urzędu Morskiego, więc wszyscy, którzy zażywają tu kąpieli, robią to wyłącznie na własne ryzyko. Prewencyjny zakaz korzystania z gdańskich kąpielisk po zrzuc... Polecane ofertyMateriały promocyjne partnera Wprowadzone zmiany. Od tej pory niedozwolone jest odwoływanie się do zakazanych organizacji na Facebooku, a także stosowanie ich symboliki. Takie materiały będą od razu usuwane. „Choć nie jest to przypadek specyficznie polski, bo zjawiska takie występują na całym świecie, uznaliśmy, że warto to wyjaśnić z bardziej lokalnego Facebook został oskarżony o dyskryminację i rasizm za usuwanie historycznych i kulturowych zdjęć z Papui-Nowej Gwinei. Zdjęcia zostały opublikowane w grupie, która dostarcza historycznych fotografii z tamtego regionu. Członkowie grupy, która liczy 55000 użytkowników, twierdzą, że Facebook usunął zdjęcia z powodu naruszenia zasad dotyczących nagości. Jednemu z administratorów grupy zakazano dalszego publikowania zdjęcia przedstawiającego grupę mężczyzn "z nagą klatką piersiową, bez zakrycia górnej części ciała". W rozmowie z The Guardian, Arthur Smedley (inny administrator grupy), opisał cenzurę i stosowanie przez Facebooka standardów społeczności jako "absurd". Facebook po raz kolejny obrywa za stosowanie podwójnych standardów. Tym razem platformę atakuje grupa publikująca historyczne zdjęcia z Papui-Nowej Gwinei. Facebook zakazuje i banuje za publikowanie historycznych i kulturowych fotografii. "Jeśli o mnie chodzi, oznaczałoby to dla nas w Australii zakaz publikowania zdjęć mężczyzn udających się na plażę latem" - powiedział Smedley. "Niektórzy użytkownicy twierdzą, że uznają te zakazy za dyskryminujące i rasistowskie, jako działania przeciw tradycyjnej działalności kulturalnej" - kontynuował Smedley. "Można było uznać to za rasistowskie, że amerykańska firma dyskryminuje tę grupę ludzi, mówiąc, że te zdjęcia są zakazane w naszej grupie. Taka postawa jest po prostu niesamowita". Peter Kranz, który pracował na Uniwersytecie Papui-Nowej Gwinei, powiedział, że został wyrzucony z platformy po opublikowaniu w grupie zdjęć z wypraw, pogrzebu i tradycyjnych ceremonii zalotów. Facebook stwierdził, że zdjęcia naruszają zasady dotyczące nagości. "Trzykrotnie blokowano mi publikowanie zdjęć, które są zgodne z prawem i pochodzą z dokumentów historycznych i znajdują się w muzeach, bibliotekach i zbiorach na całym świecie" - powiedział Kranz. "Jestem zasmucony i rozczarowany, że obserwujemy zakazywanie materiałów, które mają prawdziwe znaczenie naukowe i historyczne". "W rzeczywistości wiele materiałów można znaleźć w australijskich archiwach narodowych, w British Museum czy na Uniwersytecie Kalifornijskim. To bardzo rozczarowujące, że dokumenty należące do domeny publicznej i mające historyczną wartość są blokowane przez Facebooka z powodów, które wydają się być błahe". Kranz zastanawia się również, "Dlaczego blokują te zdjęcia, które mają dużą wartość historyczną, a jednocześnie pozwalają ludziom umieszczać trywialne rzeczy w innym miejscu?" Grupa stała się przestrzenią, w której ludzie mogą łączyć się ze swoją przeszłością i przodkami, powiedział Kranz. "To bardzo pokrzepiające, kiedy znajdę zdjęcie, które jest w żywej pamięci i ktoś powie: 'Hej, to moja prababcia, pamiętam ją, widziałem ją na wsi w latach 80-tych!'"."Czasami może to być bardzo osobiste, gdy ludzie rozpoznają swoich przodków i krewnych na zdjęciach". Standardy społeczności Facebooka są egzekwowane przez połączenie sztucznej inteligencji opartej na algorytmach, raportów od użytkowników i recenzji ich zespołów. Platforma może pozwolić na wyjątki w stosowaniu standardów, jeśli treść jest "warta opublikowania, znacząca lub ważna dla interesu publicznego". Spodobało Ci się? Podziel się ze znajomymi! Udostępnij Tweetnij Skomentuj .